jak pokazać że jestem lesbijką
Potem przez jakiś czas nie uprawiałem „prawdziwego seksu” z kobietą, ale teraz już tak i mogę z całą pewnością powiedzieć, że jestem zdecydowanie biseksualny.” – Rachel, 31. Powiedziałam jej, że myślałam, że w końcu się umówimy „Studiowałam za granicą w RPA, kiedy moja współlokatorka wyjawiła, że jest lesbijką.
Status aktywności informuje znajomych i kontakty o Twojej bieżącej aktywności, uczestnictwie w tej samej rozmowie lub niedawno zakończonej aktywności na Facebooku lub w Messengerze w tym profilu. Dowiedz się, jak pokazać, że jesteś aktywna (y) lub ostatnio aktywna (y).
Posty na forum ukazują jak bardzo my, Polacy interesujemy że jestem komunistką, żydówką, lesbijką, kobietą starą, zgorzkniałą, nienawidząca Kościoła, niekompetentną; w dodatku
Położyłam się koło niej i dotknęłam jej twarzy. Jest taka idealna, że aż razi w oczy. Przysunęłam się do niej i lekko pocałowałam w usta po czy się odsunęłam. - Tak cholernie mi na tobie zależy. *** Hejka! Wiem, że jestem beznadziejna i ta część miała być już dawno ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Do następnej!
Tymczasem Bóg, który wysoko ceni ludzi, zapewnia w Piśmie Świętym, że są w stanie powstrzymywać się od ulegania niewłaściwym pragnieniom ( Kolosan 3:5 ). Bóg nie żąda od ludzi zbyt wiele. Po prostu zarówno tym, którzy odczuwają pociąg do tej samej płci, jak i tym, którzy odczuwają pociąg do płci przeciwnej, stawia
nonton film action sub indo full movie. Kiedyś dość często było tak, że lesbijki wychodziły za mąż i ukrywały homoseksualizm. Dziś coraz częściej rozwodzą się przez kobiety. Nie tyle lesbijki, ile dziewczyny, które długo myślały, że są hetero a to się zmieniło. Czy wybór homoseksualnej relacji to nie była przypadkiem Twoja ucieczka od obowiązków i ról wynikających z małżeństwa? Może nie dorosłaś do zobowiązań? – pytam Ewelinę – Możliwe. Tylko dlaczego w takim razie staramy się z partnerką o dziecko? Foto: Materiały prasowe A nie masz obaw, że będzie Ci miało za złe te dwie mamy? Może lepiej było spłodzić dziecko z mężem a własnego szczęścia poszukiwać kiedy trochę podrośnie? – Ja nie wybierałam w świadomy, a tym bardziej w wyrachowany sposób. Po prostu się zakochałam. Poza tym, nie wierzę w szczęście dziecka kosztem rodzica. W przypadku Anki, środowisko, w którym żyła nie sprzyjało samopoznaniu i akceptacji. Jej dorastanie to były raczej spotkania katolickiej oazy, a nie imprezy w klubach LGBT-friendly. – Pochodzę ze średniej wielkości miasta, ale moja rodzina nie była szczególnie religijna. Zaangażowanie w katolicki ruch młodzieżowy to była zatem moja potrzeba. Księża mówili, że homoseksualizm jest nienaturalną skłonnością, a podążanie za pragnieniami nazywali grzechem. Wierzyłam w to. Niekiedy bywa odwrotnie. Tak, jak w życiu Eweliny. Otwarci i różnorodni znajomi, a mimo to, przez dłuższy czas spotykała się tylko z mężczyznami. Zdążyła nawet wyjść za mąż. – Gdybym odkryła upodobanie do kobiet na etapie dojrzewania, to nie widziałabym w tym większego problemu. Od zawsze uważałam, że każdy powinien żyć w zgodzie ze sobą. W liceum zdarzył mi się nawet jeden pocałunek z dziewczyną. Byłyśmy pijane. Potem udawałyśmy, że to zabawa. Możliwe, że nie chodzi o orientację seksualną, a o odpowiednią osobę – stwierdza Ewelina. Ma dziś 29 lat. Foto: Materiały prasowe W nauce powstał termin płynna seksualność. Są ludzie, którzy poznają swoją orientację seksualną dopiero w życiu dorosłym. Częściej mamy z tym do czynienia w przypadku kobiet, które, na przestrzeni kilkunastu lat, nieraz kilkakrotnie zmieniają odczucia dotyczące swojej seksualności. Z czego to wynika? W przypadku Anki mogły decydować normy moralne, którym się poddawała. Dłużej niż rówieśnicy nie była też zainteresowana seksem. – Potencjalne randki nie spędzały mi snu z powiek – tłumaczy – Myśląc o przyszłości widziałam siebie jako żonę, matkę. Na początku studiów zaczęłam się czuć zobowiązana do posiadania kogoś bliskiego, kto mógłby stać się kiedyś mężem. Wszyscy dawno już kogoś mieli i było nienormalne, że ja stale sama. Podejmowane próby randek z facetami nie wzbudzały w Ance silnie pozytywnych emocji. Były raczej obojętne. Foto: Materiały prasowe Może zwyczajnie boisz się współżycia z mężczyznami, a kobiety kojarzą Ci się z delikatnością? – W odniesieniu do obu płci mam takie same kryteria. Tu nic się nie zmieniło. Najpierw uczucie, czas poznania i stopniowe zbliżanie. Nie wyobrażam sobie jakiejś zwierzęcej żądzy. Ale coś w tym jest. Kobiety wydają mi się delikatniejsze, bardziej wrażliwe, emocjonalne. Przede wszystkim są atrakcyjniejsze i ładniej pachną. – dodaje pół żartem. Na trzecim roku studiów poznałam Natalię – mówi Anka. Stopniowo stała się dla mnie najbliższą osobą. Z czasem byłyśmy bliżej również fizycznie. Przytulone oglądałyśmy filmy. Kiedy którąś coś bolało, spałyśmy objęte w jednym łóżku. Tłumaczyłam sobie, że to ciepło i serdeczność. Kiedy pojawiła się pierwsza myśl, że to może być coś więcej niż przyjaźń? – Chyba wtedy, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że jestem zazdrosna i nie jest to tylko zazdrość o wspólny czas. Poczułam ból myśląc o tym, że ona wychodzi za mąż, zakłada rodzinę. Powiedziałaś jej? Co zrobiłaś? – Męczyłam się z tym ponad rok. Początkowo było więcej uczestnictwa w życiu parafii. W tamtym czasie rodzice zaproponowali, żebym po magisterce wróciła do swojego miasta. Wizja rozstania spowodowała, że zebrałam się na odwagę. Czułam, że nie mam siły już dalej walczyć. Zakładałam, że jeżeli te uczucia okażą się odwzajemnione, to będę zdolna porzucić zasady, żeby z nią być. Nie za bardzo wyobrażałam sobie jak to nasze życie mogłoby dokładnie wyglądać. Skoczyłam na główkę. – Wyszłam za mąż za trzeciego chłopaka, z którym spotykałam się dłużej niż dwa lata-relacjonuje Ewelina. Wzięliśmy kredyt na mieszkanie. Przyznam, że układało się nam raczej średnio. Miewał wybuchy agresji. Foto: Materiały prasowe Jestem bardzo zżyta z przyjaciółmi. Obiady, kina, wyjazdy. Aga zaczęła się pojawiać w gronie moich znajomych. Z czasem spotykałyśmy się też we dwie. Powiedziała mi, że nie jest hetero. Jak wspomniałam, nie widziałam w tym nic kontrowersyjnego. Miałam takie wyobrażenie, że skoro zdecydowałam się na ślub to na zawsze. Czułam się bezpieczna z moją decyzją. Co się wydarzyło, że zrozumiałaś, że ją kochasz? Nic konkretnego. To jest najśmieszniejsze, że przyszło niepostrzeżenie. Ona próbowała spotykać się z innymi kobietami, ale większość wolnego czasu spędzała jednak ze mną. Zaczęłam podejrzewać, że robi tak, bo jej się podobam. Ta myśl mi nie przeszkadzała, a przecież powinna. I kiedyś na wyjeździe spytała, czy może mnie pocałować, a ja się zgodziłam. Nie od razu wybuchło jakieś wielkie pożądanie. To nastąpiło z czasem. Najpierw musiałam się oswoić z myślą, że to zdrada, romans. U Anki sprawy nie ułożyły się pomyślnie. Trudności związane z samoakceptacją to jedno, ale do tego Natalia okazał się nie odwzajemniać uczucia. – Obiecała, że przez to moje wyznanie nie odsunie się ode mnie, ale nabrała dystansu. Leczyłam się chyba z rok. Nie tylko z miłości, ale i z przyjaźni. Ta miłość zmieniła moje poglądy. Zaczęłam rozumieć, że z homoseksualizmem nie jest tak, jak mówili w kościele. Z czasem zaakceptowałam siebie. Byłam gotowa poszukać innych, podobnych kobiet i może kiedyś otworzyć się na nowe uczucie. Niestety, na tle kobiet z tzw. branży czuję się wyalienowana. Teraz mam 27 lat i tak naprawdę z nikim jeszcze nie byłam. Czy nie sądzisz, że jesteś po prostu biseksualna, a w związku z tym, możesz jeszcze poznać mężczyznę, którego pokochasz tak, jak Natalię? Nie musiałabyś rezygnować z dotychczasowych wartości i aktywnego uczestnictwa w życiu kościoła. – Nie mogę niczego wykluczyć, ale potrzebuję w życiu czegoś trwałego. Raz wszystko zakwestionowałam, wywróciłam i już mi wystarczy. Potrzeby duchowe mogę realizować w organizacjach takich jak Wiara i Tęcza, które wspierają homoseksualnych katolików. A słyszałaś o tym, że większość relacji homoseksualnych szybko się rozpada, że są nietrwałe? – Staram się tak nie myśleć, bo to jest stereotyp. Jak wspomniałam, nigdy jeszcze poważnie z nikim nie byłam. Wydaje mi się jednak, że wszystko zależy od ludzi, a ci dobierają się pod kontem podobieństw. Skoro ja jestem stała w uczuciach i to jest dla mnie istotne, zakocham się w kobiecie lub mężczyźnie, dla których to będzie równie ważne. Ewelina również weszła w etap, na którym trzeba było zdecydować co dalej. Ukrywała romans z kobietą a kryzys z mężem się pogłębiał. Kiedy zdecydowała się powiedzieć, on twierdził, że to minie, że to fanaberia. Ewelina nie chciała życia w emocjonalnym rozkroku. Postanowiła wziąć rozwód i zamieszkać z Agą. Dziś procesuje się z mężem o podział majątku. – Z jednej strony, jestem najszczęśliwsza na świecie. Z drugiej strony, były mąż, jego rodzina i moja matka są na mnie wściekli. Mają prawo. Nie chciałam nikogo ranić, czy tak namieszać w życiu. Orientacji nie da się wykształcić zgodnie ze społecznymi lub własnymi oczekiwaniami. Jest jednak wiele dowodów wskazujących na to, że szczególnie w przypadku kobiet, nie jest to też cecha stała. O tym, czy takie zmiany przyjmiemy lekko, czy burzliwie, decyduje osobowość. Jak mówi Ewelina – Początki z Agnieszką były trochę takie, jakbym drugi raz przeżywała okres dojrzewania, tylko, że dawno jestem dorosła. W takiej sytuacji najczęściej nie uda się nie zranić, albo innych, albo siebie. Niemniej jednak, ostatecznie warto ryzykować, żeby odnaleźć drogę do osobistego szczęścia. Tak twierdzą obie bohaterki mojego tekstu.
Dziewczyny z branży potrafią rozpoznać się bez słów. Mówią, że to coś w gestach, spojrzeniach, sposobie poruszania. Patrzy się i się wie: aha, ona też. Ale przecież nie będą zaczepiać się na ulicy: przepraszam, czy jesteś lesbijką? Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA we wrześniu 2004 r. Mówią o sobie – leski, siostry, pszczółki. Ale najczęściej: dziewczyny z branży. Branża to zamknięty, trochę podziemny świat. W ostatnich latach internet dokonał w nim prawdziwej rewolucji. Dał poczucie wspólnoty, możliwość kontaktu ze światem, a przede wszystkim świadomość, której nie miało starsze pokolenie, że bycie lesbijką to normalna sprawa. Kinga i Mary w miasteczku na północy Anglii, gdzie zamieszkały, bez skrępowania chodzą po ulicach za rękę albo całują się, kiedy akurat mają nastrój. To oczywiste. Staruszka sąsiadka spytała tylko kiedyś, czy już są po ślubie i ze zdumieniem dowiedziała się, że w Wielkiej Brytanii to jeszcze niemożliwe. Po Lublinie, gdzie kiedyś się poznały, też chodzą za rękę, ale nie dlatego, że to oczywiste. – No niech mi ktoś podskoczy – mówi Kinga, duża kobieta po kursie karate kyokushin. Chociaż wspomina, że parę lat temu, gdy w Lublinie funkcjonował jeszcze klub gejowski Odlot, przy wejściu zaatakowało je kilkunastu pijanych kolesiów z kamieniami. – Żeby ich było pięciu, dałabym radę, ale nie piętnastu. Trzeba było najpierw negocjować, a potem uciekać – opowiada. Gdy jadą do podlubelskiej wsi odwiedzić rodziców Kingi, zachowują się bardzo powściągliwie. Sąsiedzi zaszczuliby rodziców, gdyby się dowiedzieli. Kobiety we śnie Kinga nie miała kłopotów z domowym coming out (ujawnienie orientacji). Przychodziła do domu ze swoją dziewczyną i matka po prostu pewnego dnia spytała: jak mam się zwracać do twojej koleżanki, bo chyba nie zięciu? Potem była rozmowa: „Jesteś szczęśliwa? – Tak. – To ja też”. Jak większość lesbijek Kinga, wychowana w heteroseksualnym środowisku, automatycznie zakładała, że ona także jest heteroseksualna. Była w paru związkach z facetami, ale czuła, że coś jest nie tak; nie ten zapach, nie te zachowania, chemia nie działała. Kiedyś grali w butelkę w akademiku i wypadło jej pocałować kobietę. To był moment, kiedy zrozumiała, kim jest. Dziś, kiedy sięga pamięcią wstecz, wydaje się jej, że wiedziała to od zawsze. Przecież nawet kiedy była małym dzieckiem, w jej snach w ogóle nie było mężczyzn. Lesbijkom z młodego pokolenia ujawnienie swojej orientacji seksualnej wydaje się czymś naturalnym. Według raportu stowarzyszenia Lambda na coming out przed rodziną decyduje się blisko 70 proc. homoseksualistów, a przed przyjaciółmi – ponad 90 proc. (badanie było prowadzone w dużych miastach, w grupie wiekowej 18–40 lat). Ważne jest dla nich przekonanie, że homoseksualizm ma podłoże genetyczne. Jest więc czymś niezawinionym, człowiek po prostu taki się rodzi. Tej świadomości brakowało starszemu pokoleniu, które żyło i bywa, że żyje nadal w poczuciu winy. Agnieszka, dziś studentka anglistyki i iberystyki, miała 15 lat, kiedy powiedziała rodzicom: jestem lesbijką. Wychowywała się za granicą, więc nawet jej nie przyszło do głowy, że to może być coś złego. – Kiedy mama poszła ze mną do seksuologa, wyglądała, jakby miała wypisane na czole: błagam, niech pan powie, że to nieprawda – wspomina. – Ale kiedy powiedział, że prawda, po prostu przyjęła to do wiadomości. Już jako 16-latka chodziła do branżowych klubów. Rodzice zapraszają jej dziewczynę Anię na obiady, na urodziny. Mama woli nawet poplotkować czy pójść na zakupy z Anią, bo Agnieszka nie ma do tego cierpliwości. Nie muszą się z niczym kryć. – Jestem, jaka jestem, a jak ktoś tego nie akceptuje, to jego problem – deklaruje Agnieszka. Opowieści o „leczeniu” homoseksualistów czy wyrzucaniu ich z domu słucha trochę jak bajki o żelaznym wilku, choć wie, że takie rzeczy nadal się zdarzają. – Historie o heteroseksualnych małżeństwach lesbijek brzmią dziś dziwacznie. Jakby musiały coś odsłużyć społeczeństwu. One mają wszystko: branżowe knajpki i kluby, grupy wsparcia, telefon zaufania, biura podróży, górskie kluby, giełdę informacji o zaprzyjaźnionych seksuologach, prawnikach, psychologach i ginekologach (takich, którzy rozumieją, że pytania: czy pani współżyła i czy pani jest dziewicą, to mogą być dwie różne kwestie). I mają internet, który pozwala w te wszystkie miejsca trafić. Dla tych, które nie chcą się ujawniać, internet to także miejsce, gdzie można znaleźć partnera do białego małżeństwa. Na portalu gejów pełno ogłoszeń treści: „szukam lesbijki do fikcyjnego małżeństwa. Oferty najlepiej ze zdjęciem, ja zrewanżuję się tym samym. Kwestie prawne do ustalenia później”. Dla tych, które chcą mieć dziecko, jest portal lesmama, gdzie można kontaktować się z dawcami nasienia. Internet to dla lesbijek cały podziemny świat. Dla lesbijek ze wsi czy małych miasteczek internet to często jedyne środowisko, w którym czują się bezpiecznie. Nie mogą szczerze porozmawiać z własną matką, ale na czacie spotykają się z lesbijkami z całego świata. Niewidzialne „Jak to było, kiedy nie było internetu? Jak wyście się dziewczyny poznawały?” – pytają młodsze. „Był totalny chaos i brak jakiejkolwiek pomocy” – odpowiadają starsze. Opisują swój ból, lęk, walkę ze sobą. Ania wspomina, jak pierwszy raz, z wypiekami na twarzy, kupowała „Inaczej” (nieistniejące już branżowe pismo), jak czytała anons Ygi, jak potem długo korespondowały, zanim umówiły się na pierwsze spotkanie. – Dziś sprawa jest prosta: włącza się internet, wysyła e-mail i na drugi dzień spotyka w Rasko (branżowy klub przy Krochmalnej w Warszawie) – opowiada. Są razem z Ygą już prawie 10 lat. Wspólny dom, kot, rowery, czajniczki, książki, płyty – wszystko, w co związek obrasta przez lata. Mówią, że czują się trochę jak stare małżeństwo. Czaty to jedyne miejsce, gdzie można spotkać lesbijki starszego pokolenia. Nie chodzą do branżowych knajp, na imprezy i parady. Jakby ich nie było. Jakby były niewidzialne. – Tylko raz widziałam na paradzie parę 80-letnich staruszek, które szły uśmiechnięte trzymając się za ręce – opowiada Agnieszka, studentka polonistyki. – Jak pomyślę, co te kobiety w życiu przeszły, bierze mnie groza. – Moje pokolenie też pozostanie w ukryciu. Zbyt długo ma poukładane życie w małżeństwach, a przede wszystkim obawia się reakcji dzieci – mówi Baszka. Ujawniła się w wieku 52 lat, wszystkie trzy córki zerwały z nią kontakt. Przedtem było 30 lat życia w zaprzeczeniu, „leczenie”, próby samobójcze. Im bardziej tęskniła za kobietami, tym bardziej starała się ich unikać. Maniakalnie próbowała udowodnić sobie i światu, że nie jest zboczona. Wreszcie trzy lata temu odważyła się wrzucić do wyszukiwarki Google hasło: homoseksualizm. Dwa miliony stron. Wklepała: lesbijka. Milion stron. – Boże mój, pomyślałam, to ten świat w ogóle istnieje – wspomina. Pojechała do Warszawy, trafiła do Lambdy. Tam poznała Sylwię, kobietę swojego życia. Od dwóch lat mieszkają razem. – Gdy myślę o córkach, jest mi ciężko, ale nie żałuję swojej decyzji. Była jak wyprostowanie zgiętych pleców. Minęły nawet dolegliwości fizyczne, które nękały mnie przez całe życie: migreny, potworne bóle brzucha. Bywa, że kiedy ludzie dowiadują się, że jestem lesbijką, stają się bardziej otwarci. Sytuacja jest jasna, bo już nie trzeba pilnować tego trupa w szafie. Ja sama stałam się lżejsza, świat mi się otworzył. Według Agaty Engel, psychoterapeutki prowadzącej grupy wsparcia i psychoterapię dla gejów i lesbijek, coming out jest sprawą czysto indywidualną. Jedni go nie potrzebują, dla innych jest niezbędny, bo uwalnia energię tłumioną i wykorzystywaną na ukrywanie życiowej tajemnicy. – Potem trzeba wyciszyć emocje związane z własną seksualnością. Nie stygmatyzować się w stylu: nazywam się Henia, mam 20 lat i jestem lesbijką. To tylko jeden z elementów osobowości. Przecież od hetero nikt nie wymaga ciągłych deklaracji – tłumaczy. Czytaj także: Jednopłciowe rodziny w Polsce istnieją. Najczęściej dzieci wychowują dwie lesbijki Żona swojej żony Moja żona – mówi o Sylwii Baszka. Moja żona – mówi o Baszce Sylwia. Wymieniły się obrączkami. Sylwia nawet zmieniła nazwisko na nazwisko Baszki. Obie pracują, mają wspólną kasę i wspólnie decydują o wydatkach. Obowiązki domowe podzieliły się jakoś same. Jedna woli myć okna, druga odkurzać. Baszka musiała tylko wyrobić w sobie tolerancję na niepozmywane naczynia, bo jako wieloletnia gospodyni domowa miała odruch, żeby po posiłku, zamiast usiąść i zapalić, lecieć do zlewozmywaka. – Nie ustalałyśmy, która zmywa. Jak po tygodniu okazuje się, że koty też nie pozmywały, bierze się za to ta, która ma czas – opowiada Sylwia. Stereotyp próbuje wtłoczyć związek dwóch kobiet w schemat: dominująca–uległa, a lesbijki klasyfikuje albo jako niespełnionych facetów, albo skrzywdzone przez mężczyzn kobiety. – Bycie lesbijką to nie negacja, ale afirmacja. Jestem z kobietą, bo chcę być z kobietą, bo potrzebuję kobiecej energii, a nie dlatego, że nie chcę być z mężczyzną – deklaruje Sylwia. Magdalena Okoniewska, autorka wydanego niedawno dziennika lesbijki „Mój świat jest kobietą”, opisuje swoją wewnętrzną ewolucję od poszukiwania męskich pierwiastków i pragnienia, by wyłącznie poddawać się kobiecie, do pragnienia, by ją także zdobywać. Choć połączenie męskich i kobiecych pierwiastków w jednej osobie nadal ją fascynuje, deklaruje: „To, że kocham kobiety, nie oznacza, że chcę być dla nich mężczyzną, albo by one dla mnie były jak mężczyźni. Chcę być kochana przez kobietę i chcę kochać kobietę, pozostając kobietą”. Okoniewska wygląda jak zaprzeczenie stereotypu lesbijki; filigranowa, długowłosa. Podobnie Agnieszka, studentka polonistyki – drobna blondynka, dlatego najczęstszą reakcją na jej wyznanie: jestem lesbijką, jest niedowierzanie. Powinna przecież mieć krótkie włosy, ubierać się z wyzywającą abnegacją i być aroganckim babochłopem. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań twierdzi, że 44 proc. lesbijek reprezentuje typ androgyniczny, 30 proc. – typ męski, a 22 proc. typ kobiecy. – Jeszcze parę lat temu w klubach branżowych pojawiały się niemal wyłącznie dziewczyny krótko ostrzyżone, ubrane w bojówki, dziś widzi się coraz więcej ślicznie zrobionych, długowłosych, bardzo kobiecych – opowiada Agnieszka, studentka anglistyki. – O osobowości męskiej, żeńskiej czy androgynicznej można mówić bez względu na płeć czy orientację. To kultura przypisała mężczyźnie takie cechy jak siła, zaradność czy opiekuńczość, a kobiecie uległość, wrażliwość czy słabość – mówi Agata Engel. – Seksualność człowieka można postrzegać jako continuum, skalę, która na jednym końcu ma hetero, na drugim homo, a większość ludzi znajduje się gdzieś pomiędzy. Wystarczy spojrzeć na związek Kingi i Mary, by zobaczyć, jak stereotyp wyprowadza na manowce. Mary niska i drobna, Kinga duża i silna. Na pozór nie ma wątpliwości, kto tu jest „mężem”, a kto „żoną”. – Faktycznie, jak trzeba naprawić kran, położyć glazurę, czy dać komuś w mordę, to ja. Ale to Mary nas utrzymuje i załatwia wszystkie sprawy urzędowe – opowiada Kinga. – Kiedy zdecydowałyśmy się na dzieci, ustaliłyśmy, że to ja będę je rodzić. Nie tylko z pragmatycznych względów. Ja bardziej chciałam. Zaczęły już próby w angielskiej klinice in vitro. Kiedy mama Mary zgłasza wątpliwości, czy to będą na pewno jej dzieci, skoro genetycznie nie będzie miała z nimi nic wspólnego, Mary odpowiada: będą moje, bo to ja płacę za plemnik. I to ciężkie pieniądze. Na bezludnej wyspie Karolina do trzydziestki była przekonana, że jest heteroseksualna. Miała delikatne epizody erotyczne z kobietami, przyjaźniła się z transseksualistą (mężczyzną w kobiecym ciele), ale 10 lat przeżyła w małżeństwie. Po rozwodzie przyjaźń z transseksualistą zmieniła się w związek. – Wtedy po raz pierwszy doświadczyłam kobiecego ciała i zrozumiałam, że jestem biseksualna – wspomina. Dziś żyje z kobietą. – Z mężczyzną trzeba było długo badać czy nie chodzi tylko o seks. Kobieta ma ogromną potrzebę trwałości związku. W takim związku nie czuję się zdominowana. Jest więcej czułości, ciepła, dotyku rąk – opowiada. Z badań Alicji Długołęckiej wynika, że ponad 60 proc. lesbijek miało stosunki heteroseksualne. Zwykle w fazie odkrywania własnej seksualności. – Owszem, sypiałam z facetami i bywało fantastycznie – przyznaje Agnieszka, studentka anglistyki – ale związku z facetem nie potrafiłabym stworzyć. Jednocześnie, jak twierdzi druga Agnieszka, studentka polonistyki, związki z kobietami są trudniejsze. – Jesteś z osobą, która lepiej cię rozumie, ale też baczniej obserwuje, bo ma taką intuicję jak ty. Związki homoseksualne są trudniejsze także dlatego, że brakuje im spoiwa. Nie ma dzieci, wspólnego majątku, całej społecznej otoczki, która jest naturalna dla związków hetero. Gdy coś się psuje, można bez formalności spakować walizkę i wyjść. – Trudniej wchodzimy w dorosłe życie. Życie seksualne zaczyna się później i później się stabilizuje – mówi Yga. – Związek potrzebuje zewnętrznych wzmocnień, widowni, wsparcia. Hetero dostają to od rodziny, dziadków, dzieci, a związek homo żyje trochę na bezludnej wyspie – tłumaczy Agata Engel. – Stereotyp przypisuje tym związkom nietrwałość, a homoseksualistom rozwiązłość i skłonność do zdrady, ale rozwiązłość nie wynika z orientacji seksualnej. Pewnie, że u młodych chłopaków w wieku 16–22 lata buzują hormony, ale tak samo u homo jak i u hetero. Dziewczyny bez względu na orientację seksualną mają większą skłonność do budowania relacji, są bardziej emocjonalne. To także może być kulturowe. Nie jesteśmy uczone konsumpcyjnego podejścia do seksu. W końcu burdele zawsze były dla mężczyzn. Branżowy kawał: „Co robi lesbijka na drugiej randce? – Wprowadza się. A co robi gej na drugiej randce? – A co to jest druga randka?”. Gra stereotypem, ale w pewnym stopniu potwierdzona badaniami. Jak pisze Antoni Kulpa w artykule „Niektóre cechy osobowości homoseksualistek”, u lesbijek częściej niż u gejów spotyka się wygórowane potrzeby uczuciowe, dominację romantyzmu w usposobieniu i wyrafinowaną subtelność, która przyczynia się istotnie do zwiększenia liczby orgazmów. Czytaj także: Jak żyć w związku homo Pryzmat seksu Dziewczyny rzadziej obrywają na ulicy. Gdy mieszkają razem, ludzie myślą: siostry, kuzynki, przyjaciółki. – Geje odbierani są gorzej. Gej to pedał, ciota, cwel, ten gorszy. A dwie babki w łóżku? Super. Ale to znaczy, że ludzie patrzą na nas tylko przez pryzmat seksu – mówi Yga. – A filmy w stylu „Emanuelle” budują przekonanie, że seks kobiet to tylko dodatkowa opcja do hetero. Seks kobiet postrzegany jest jako bardziej czysty, jest elementem męskich fantazji erotycznych, zdrada z kobietą to nieprawdziwa zdrada. W branżowych knajpach coraz częściej pojawiają się pary hetero szukające tej trzeciej na przygodę. Widać to także w internetowych anonsach. „Chodzi pewnie o to, że jedna czy druga dziewczyna ma kaprys, żeby zobaczyć, jak to jest pójść do łóżka z kobietą, ale może jest i tak, że partner nie daje jej tyle, ile by chciała, czułości, pieszczot, uczucia i dlatego szuka tego w osobie tej samej płci. Najczęściej ogłoszeniodawczynie piszą, że mąż/chłopak wie o ich upodobaniach, że nie ma nic przeciwko, a nawet... że chętnie się przyłączy, jeśli tylko znajdzie się pani o orientacji bi, której w łóżku nie przeszkadza samiec. Zjawisko to staje się wręcz nagminne” – pisze Magdalena Okoniewska w swoim dzienniku. – W słowie „homoseksualizm” na pierwszy plan wybija się seksualność, a to jest orientacja psychoseksualna – tłumaczy Sylwia. – To, że jestem lesbijką, nie znaczy, że mam ochotę się przespać z każdą napotkaną kobietą. W Rasko co środę odbywa się striptiz. Pomysł wyszedł od gejów, którzy, żeby zrobić dziewczynom przyjemność, wynajęli tancerkę z agencji. Jednak u dziewczyn spektakl budzi raczej zażenowanie niż ekscytację. – Flaki mi się przewracały – wspomina Sylwia. – Fajnie, że ktoś miał taki pomysł, ale w sumie to było raczej śmieszne. Przyzwyczajona do męskiej widowni kierowała się do facetów, a to byli oczywiście geje – opowiada Agnieszka, studentka anglistyki. – Może gdyby miała branżowy look, toby mnie to brało, a ona wyglądała jak lalka Barbie. Czytaj także: Rozmowa z lesbijkami, szczęśliwymi małżonkami Ptaki w wodzie Polscy homoseksualiści żyją w trochę schizofrenicznej sytuacji. Z jednej strony, w elitach miast bywanie w klubach branżowych jest trendy. Wiele osób może tylko pomarzyć, by dostać się do najmodniejszego w Warszawie klubu Utopia. Modni są styliści, fryzjerzy, wizażyści – geje. Wypada mieć przyjaciela geja, znać jakąś lesbijkę. To oznaka światowości. „Epizod homoseksualny jest jak zalotny pieprzyk” – pisze z przekąsem w branżowym piśmie „Interhom” Sławomir Lachtera. Z drugiej strony tegoroczne wydarzenia w Krakowie i zakaz Parady Równości w Warszawie pokazują, że do prawdziwej tolerancji jeszcze daleko. W dodatku po ostatnich skandalach homoseksualizm zaczął być utożsamiany z pedofilią. „W moim mieście dowiedziano się, że jestem les. Nawet nie tyle dowiedziano się, ile ludzie podejrzewają i na zasadzie plotek zrobiła się burda na całe miasto – zwierza się ktoś na forum internetowym. – Czasem boję się wyjść na spacer. Do czasu gdy nikt o mnie nie wiedział, rodzice przychodzili prosić, abym jechała na kolonię, bo wtedy nie będą się bali puścić dzieci. W tym roku głośno protestowali. Nie chcą mnie tylko dlatego, że jestem lesbijką”. „Moi rodzice się do mnie nie odzywają. Nie rozmawiają ze zboczeńcami. Wiecie jakie to męczące? Te wszystkie komentarze, docinki”. „Chciano mnie wyrzucić ze szkoły, kiedy w I klasie LO na lekcji religii razem z przyjaciółką sprzeciwiłyśmy się teorii siostry katechetki, że osoby homo trzeba zamykać i leczyć” – takich historii pełne są strony internetowe. Dlatego osoba, która decyduje się na coming out poza wąskim kręgiem wtajemniczonych, traktowana jest jak kamikadze. Bywa różnie. Małgorzata Okoniewska po ukazaniu się książki, którą podpisała prawdziwym nazwiskiem, przeniosła się do Warszawy, dostała pracę, nie spotkały jej żadne przykrości. Dla Ani występ z Ygą w TVN zakończył się utratą pracy. Była pedagogiem szkolnym w podwarszawskiej miejscowości i nie przedłużono z nią umowy bez podania przyczyn. Z plotek usłyszała, że wyrzucono ją za pedofilię. – Presja społeczna, poczucie wyobcowania, dyskryminacji, to wszystko jest paskudne – mówi Karolina. – Czuję się jak ptak, który musi latać w wodzie. Nie chodzi nawet o fizyczną agresję, ale o wrogie spojrzenia, o to, że trzymanie za rękę czy pocałunek w miejscu publicznym odbierany jest jako polityczna niemal manifestacja, a nie normalny ludzki odruch. Prosty gest czułości wzbudza sensację. – Kiedyś jechałyśmy kuszetką razem z młodym małżeństwem. Rano mąż na dzień dobry przytulił żonę. Ja, choć bardzo tego chciałam, nie miałam odwagi – opowiada Baszka. – To dlatego branża zamyka się jak w getcie. Potrzebujemy miejsc, gdzie czujemy się normalnie. Mniejszość w mniejszości Dziewczyny z branży potrafią rozpoznać się bez słów. Mówią, że to coś w gestach, spojrzeniach, sposobie poruszania. Patrzy się i się wie: aha, ona też. Ale przecież nie będą zaczepiać się na ulicy: przepraszam, czy jesteś lesbijką? – Heterycy mogą się poznać nawet w kolejce po mięso. My po to mamy kluby – mówi Agnieszka, studentka anglistyki. Siłą rzeczy kluby zmieniają się w miejsca „polowań”. Agnieszka, studentka polonistyki, swoją dziewczynę także poznała w klubie, ale dziś już raczej unikają branżowych miejsc. – Na początku każda rzuca się w to z głową, bo chce poczuć wspólnotę. Zobaczyć, że nie tylko ona kocha kobietę – opowiada. – Ale potem zaczęło mnie to drażnić. Nie lubię zadymionych piwnic, gdzie dziewczyny wypijają po 15 piw i są głośne. Czuję się tam nieswojo. Ale jak pójdziemy do normalnego klubu, faceci widząc dwie „samotne” laski prędzej czy później stają się namolni. Właściwie nie ma dokąd pójść i dlatego, kiedy dziewczyny już znajdą drugą połówkę, często zamykają się w domu. Znikają z branży. Zresztą kluby są gejowskie, jedynie w środy robią imprezy dla dziewczyn. Mówi się: gejowska parada, gejowska prasa, gejowskie środowisko. Lesbijki czują czasem, że są trochę na doczepkę. Nawet w Lambdzie trzy czwarte to faceci. „Jesteś lesbijką i czujesz się związana ze środowiskiem? Tyle że nie wszyscy są związani z tobą. Włącz TV, radio, zajrzyj do prasy i na portale – ciebie tam prawie nie ma. Poza nielicznymi wyjątkami nasz świat jest... gejowski” – denerwuje się jedna z internautek. – Czasem myślę, że to w gruncie rzeczy dość dziwny związek. Więcej powinno mnie łączyć z heterykami. W końcu i mnie, i im podobają się kobiety – mówi Agnieszka, studentka anglistyki. – Ale z gejami łączy nas to, że razem jesteśmy w szarej strefie i mamy wspólne sprawy do załatwienia. Przede wszystkim ustawę o związkach partnerskich. Razem tworzymy większą siłę. Homoseksualiści to około 5–7 proc. populacji, a to znaczy, że jest nas w Polsce mniej więcej dwa miliony. To jak cała Warszawa. – Z lesbijkami jest ten sam problem co w ogóle z kobietami w Polsce. Unikają aktywności i zaangażowania – tłumaczy Kamila, dyrektorka biura Lambdy. – Mężczyźni potrafią głośno domagać się swoich praw i dotyczy to także gejów. Lesbijki, gdy tylko ułożą sobie życie, zapadają się we własnym świecie. Trochę na własne życzenie jesteśmy mniejszością w mniejszości. współpraca Sebastian Krawczyk Poczucie winy, pierwsze uczucie 97 proc. lesbijek miało w okresie dojrzewania subiektywne poczucie inności. 43 proc. postrzegało siebie jako chłopczycę, 30 proc. jako osobę wrażliwą i wycofaną, a 17 proc. jako upartą i niezależną. • 55 proc. uświadomiło sobie swoją orientację seksualną pomiędzy 16 a 20 rokiem życia, 30 proc. – pomiędzy 11 a 15, a 14 proc. po 20 roku życia. U 57 proc. było to związane z poczuciem winy. • Większość, bo ok. 47 proc., doświadczyło pierwszego homoseksualnego uczucia pomiędzy 11 a 15 rokiem życia, 28 proc. – pomiędzy 16 a 20 rokiem życia, 13 proc. po 20, a 11 proc. przed 11 rokiem życia. W większości przypadków (75 proc.) uczucie to dotyczyło koleżanki, a w 24 proc. nauczycielki. • W ponad 58 proc. przypadków pierwsze uczucie miało charakter platoniczny, w 21 proc. – było związane z pożądaniem, a w 20 proc. z kontaktem seksualnym. Na podst.: Alicja Długołęcka „Rozwój psychoseksualny kobiet zorientowanych homoseksualnie w perspektywie pedagogicznej”. Życie codzienne 25 proc. doświadczyło agresywnych zachowań ze strony otoczenia 80 proc. uważa, że żyje w nietolerancyjnym środowisku 75 proc. ujawnia się tylko wobec wybranych osób 40 proc. zwraca szczególną uwagę na swoje zachowanie w miejscach publicznych 30 proc. kontroluje się całkowicie. 45 proc. w doborze przyjaciół kieruje się orientacją homo 40 proc. opuściłoby kraj na stałe. Źródło: B. Banasiak „Homoseksualne kobiety w środowisku społecznym”, niepublikowana praca magisterska, UW 1998 r. Hetero-homo savoir vivre Ludzie świadomi homoseksualnej orientacji swoich znajomych popełniają często gafy niewynikające ze złej woli, ale z niewiedzy. Co w ich zachowaniu drażni, upokarza, denerwuje lesbijki: • pytania: kto jest u was mężem, a kto żoną?• pytania: jak wy to robicie?• propozycje „wyleczenia” ze strony panów, nawet w żartach są upokarzające, bo bazują na stereotypie, że lesbijka to kobieta, której nie układało się z mężczyznami• kokieteryjne i zalotne, często nawet nieświadome, zachowania kobiet, bo nawiązują do stereotypu wyuzdanego homoseksualisty, myślącego wyłącznie o seksie• heteroseksualiści odwiedzający branżowe kluby i knajpki często zachowują się, jakby przyszli do zoo. Natrętnie się gapią, komentują.
Postawy homoseksualne często budzą w społeczeństwie wiele kontrowersji, a zdarza się nierzadko i tak, że są obiektem potępienia. Dzieje się tak dlatego, że wiedza na temat takiej orientacji seksualnej jest nadal niewystarczająca. Z tego powodu publiczne okazywanie sobie uczuć przez dwie kobiety może budzić wiele negatywnych zachowań i opinii. Receptą na zmianę takich zachowań powinno być zatem uświadamiane społeczeństwa na temat orientacji homoseksualnej. Lesbijki - odbiór społeczeństwa Choć zdaje się, że mężczyźni będący w związkach homoseksualnych są dużo bardziej piętnowani przez społeczeństwo, to przedstawicielki płci pięknej też nie są akceptowane. Publiczne trzymanie się za ręce, obejmowanie, pocałunek czy inne formy wyrażania uczuć przez osoby o takiej orientacji nadal jest odrzucane przez większość. Co ciekawe, deklaracje lesbijek są często uważane jako przejaw słabości. Lesbijki część społeczeństwa postrzega jako osoby zranione przez mężczyzn, które brak uczuć próbują sobie zrekompensować u osoby tej samej płci. Stereotypem jest także myślenie, że lesbijki mają pewne cechy męskie. Poglądu takiego nie można bowiem odnieść do wszystkich kobiet homoseksualnych. Lesbijki - prawdy i mity Na temat lesbijek i gejów krąży wiele mitów i niedomówień w społeczeństwie. Do niedawna homoseksualizm był wpisany nawet na listę chorób, przez co często wymuszano na lesbijkach podjęcie leczenia. Jednak na szczęście na podstawie medycznych przesłanek homoseksualizm został usunięty z tej listy. Wykreślenie bycia lesbijką z listy chorób obala kolejny mit, według którego lesbijkę można wyleczyć z homoseksualizmu terapią konwersyjną. Przeciwnicy uważają nawet, że lesbijki mają mniejsze mózgi niż kobiety heteroseksualne, choć nie ma na to żadnych dowodów medycznych. Twierdzą oni również, że problem ten nie występuje wśród zwierząt, co oczywiście mija się z prawdą. Kolejnym mitem na temat zarówno lesbijek, jak i gejów jest to, że orientacja seksualna wynika z wychowania. To, czego dziewczyna doświadcza w domu, ma decydować o tym, czy zostanie lesbijką, czy też nie. Dlatego też bardzo często uważa się, że bycie lesbijką jest przejawem dewiacji, ponieważ lesbijka krzywdzi w ten sposób siebie i innych zarówno pod względem medycznym, jak i społecznym odreagowując swoje problemy z dzieciństwa. Przeciwnicy rozpowszechniali również fałszywe informacje na temat tego, że homoseksualizmem można się od lesbijek zarazić. Jest to niemożliwe z medycznego punktu widzenia, ponieważ homoseksualizm jest prawdopodobnie uwarunkowany przez hormony i epigenetykę. Ponadto bycie lesbijką nie zagraża w żaden sposób zdrowiu i życiu. Lesbijkom często zarzuca się też rozwiązłość. Jest to prawdopodobnie związane z postrzeganiem homoseksualizmu, jako dewiacji, czy zaburzenia. Pomimo tego, statystyki pokazują, że zarówno większość gejów, jak i lesbijek deklaruje chęć bycia w szczęśliwym, monogamicznym związku. Niestety większość religii również nie akceptuje lesbijek i uważa homoseksualizm za grzech. Dlatego lesbijki są często wykluczane ze swoich społeczności i kościoła, jeśli postanowią powiedzieć głośno o swojej orientacji.
jak pokazać że jestem lesbijką