jak się zemścić na siostrze

Martwi się tylko, gdzie znajdzie pracę. Atilio prosi Gerarda, żeby został w kopalni. Chachi pragnie zemścić się na siostrze i oczernić ją w oczach ojca. Marcia prosi Gerarda, żeby zgodził się na pozostanie Halcóna w kopalni. Lucrecia odwiedza Atilia w jego domu i wstawia się za Ignaciem. Opis odcinka serialu (streszczenie): Kasia, Jakub, Aneta i Olek jadą nad morze na wymarzony ślub, ale od samego rana mają pecha. Najpierw psuje się motocykl Chodakowskiego, później jego auto, a następnie panna młoda odkrywa, że jej suknia została w Warszawie i że restauracja, w której mieli spędzić wieczór, jest zamknięta wskutek awarii. Papkin jest przerażony, obawia się, że to kres jego życia jest już bliski. Kiedy Cześnik dowiaduje się, że Postolina zamierza wyjść nie za niego, tylko za syna jego największego wroga, postanawia się zemścić. Raptusiewicz zaczyna dyktować list, który spisuje Dyndalski: "Trzeba pisać właśnie-Jakby Klara do Wacława" Zobacz 5 odpowiedzi na pytanie: Zemsta na siostrze :D. Szkoła - zapytaj eksperta (1641). Szkoła - zapytaj eksperta (1641) Na siebie weźmiesz winę, że ty na przykład chciałaś się zemścić czy jak tam. — No to właśnie ja mówiłam, że mówisz "miałam złość do wujka. I chciałam nonton film action sub indo full movie. Witam, chciałabym się dowiedzieć, czy kiedykolwiek będę mogła pogodzić się ze śmiercią mojej siostry? Zmarła prawie dwa lata temu, zginęła nagle, niespodziewanie, młodo, na kilka miesięcy przed swoimi 20-tymi urodzinami, a ja nadal za nią tęsknie, nadal zadręczam się tym, że nieraz byłam dla niej niemiła i chciałabym przeprosić ją za parę znaczących dla mnie sytuacji. Chciałabym móc cofnąć czas, ale wiem, że przecież się nie da. Nawet myślałam i nadal myślę, że to nie ona powinna umierać, tylko ja. Przecież ona miała swoje plany, cele, marzenia, miała chłopaka, pewnie wzięłaby ślub, miałaby dzieci, dobrze się uczyła, miałaby szansę na dobrze płatną pracę, była śliczna. A ja? Ja nie mam tak naprawdę nic. Zawsze byłam jej przeciwieństwem (ale nigdy mi to nie przeszkadzało, byłyśmy z siostrą ze sobą blisko, bowiem była ode mnie starsza tylko o rok i 4 miesiące, zawsze razem się bawiłyśmy, śmiałyśmy, chodziłyśmy w różne miejsca). Mam jeszcze brata, ale on jest ode mnie młodszy o 6 lat i łączy nas inna więź, niż ta, którą łączyła mnie z moją siostrą. Brat mnie nie rozumie, kłócimy się często, jak mu opowiadam daną sytuację - on nie słucha, czasem mówi, że nic go to nie obchodzi. A ja nie mam nikogo, komu mogłabym się zwierzyć :( A do siostry mogłam pójść zawsze z każdym problemem. Niby mam koleżanki, ale to nie to samo, co siostra. Boję się również, że nie spełnię oczekiwań rodziców, że nigdy nie znajdę sobie chłopaka, że nie będę miała dziec i inie dam im wnuków. A wiem, że moja siostra zapewniłaby im to wszystko. Moi rodzice nie powiedzieli mi tego wprost, a nawet w ogóle, jednak chyba każdy rodzic chciałby kiedyś tam zostać również i babcia, dziadkiem. Ponadto, po śmierci siostry, nie poszłam na studia, znalazłam pracę na rok czasu i pracowałam. Miałam kontakt tylko z jedną koleżanką. Teraz kiedy studiuję, nie umiem porozumieć się z ludźmi. W większej grupie nie odzywam się, bowiem myślę, że palne coś głupiego. Wcześniej, przed śmiercią siostry, także miałam takie obawy, ale nasiliły się bardziej, kiedy zrobiłam sobie rok przerwy w nauce. W gimnazjum byłam wyśmiewana z powodu tego, że jestem strasznie chuda :(. Nawet znajomi rodziców, moi znajomi powtarzali zawsze:"Boże! Jaka Ty jesteś chuda!" I tak zostało do dziś. Przeszkadza mi to bardzo. Dlatego do dziś mam kompleksy, nie lubię przebywać wśród ludzi, dlatego uważają mnie za dziwną. Jestem nadwrażliwa - chce mi się ciągle płakać, a jak ktoś wspomni mój wygląd - to chciałabym uciec jak najdalej, zaszywając się gdzieś i rycząc. Nie lubię chodzić do sklepów, urzędów pracy, teraz nawet chcę poszukać pracę, ale się boję, bo nie wyglądam na swój wiek, jestem brzydka, chuda, nie mam piersi i boję się odrzucenia. Nigdy też nie miałam chłopaka, a mam 20 lat! Obawiam się, że mogę mieć fobię społeczną. Jestem strasznie zamkniętą w sobie osobą, nie dopuszczam do siebie nikogo, jak więc się otworzyć na ludzi i na otoczenie? Ponadto całymi dniami potrafię nic nie jeść, tylko obiad, zupę jakąś, czy coś innego... nie jestem chora na anoreksję, bo zdaję sobie sprawę z tego, że jestem chuda, ale po prostu wstydzę się iść do kuchni i zrobić sobie coś do jedzenia :(. Wstydzę się, że jestem głodna! Nie wiem, głupie, ale prawdziwe! Dlatego, też jestem taka chuda, nie mogę przytyć, bo niby jak? Głodzę się świadomie, a tego już nie chcę, ale nie potrafię się przemóc, iść i zrobić sobie chociażby tę głupią kanapkę. Przez to też nie mam piersi :( A tym samym nie chodzę nad morze, na basen, bo się wstydzę swojego ciała, nie mam także miesiączki i nigdy nie miałam. Chociaż chodzę do ginekologa. Wszystko mnie ogranicza, nie chcę już tak żyć! Co mam zrobić? Nawet nie mam pieniędzy na psychologa, czy psychiatrę, a u nas w małym miasteczku nie ma psychologów (mieszkam niedaleko Gdańska). W Gdańsku znalazłam tylko samych prywatnych psychologów, a wiem, że Ci "publiczni" to mają sporo pacjentów, najczęściej trzeba czekać miesiącami. Uważam też, że prywatni psychologowie są bardziej dyskretni i lepiej przykładają się do pracy, bo im się za to płaci... Za bardzo nie ufam lekarzom, ponieważ kiedyś powiedziałam coś mojej Pani endokrynolog, popłakałam się u niej w gabinecie, a ona opowiedziała o tym wszystkim mojej mamie i nie mogłam tego znieść, że ona wie o tym, o czym nie chciałam, żeby wiedziała;/. Mogłabym tak pisać i pisać, ale wszystkiego tutaj zawrzeć się nie da... Mam nadzieję, że Państwo dotrwają do końca tak długiej wypowiedzi. Z góry bardzo dziękuję za jakąkolwiek pomoc, odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu zapytał(a) o 18:55 Jak zemścić się na starszej siostrze? powymieniam za co:- grzebanie w moich rzeczach na każdym kroku a gdy zwrócę jej uwagę olewa mnie i robi co chce, jakbym ja ruszyła jej rzeczy to bym dostała szlaban od ojca chyba na miesiąc- wysługuje się mną, zawsze woła mnie do banalnych rzeczy jak wyniesienie kubka po kilkadziesiąt razy dziennie a gdy nie przyjdę to wrzeszczy na cały dom, że dostanie mi się od ojca i nie ważne jest to ze nic nie zrobiłam bo on wierzy tylko jej- grozi mi, gdy tylko nie zrobię czegoś tak jak ona sobie życzy mówi mi, że ona już dla mnie nic nie zrobi jak pranie czy że obiadów nie będzie mi gotować ale to potrafię przecież sama, oprócz tego mówi, ze uderzy mnie, naśle na mnie swoich znajomych, wyrzuci moje wszystkie rzeczy z domu, jak wyjdę do kogoś to zamknie zamki i będzie pilnować żebym nie miała jak wejść do domu na noc- ciągle mnie przezywa od meneli, żuli, dziadów, szmat, [CENZURA]ów, debili, gnoi, i innych a gdy jej coś powiem to idzie do taty na skargę i tata wierzy zawsze jej a nigdy mi- zawsze jak coś chce to to dostaje, rzadko kiedy używam laptopa samsung który jest wszystkich czysto technicznie gdyż cały czas ona go używa a jak ktoś chce go wziąć to tylko jak jej nie ma w domu a gdy już muszę zrobić coś pilnego to wyłącza mi go w połowie pracy i zabiera bo niby musi się uczyć chociaż siedzi na fb, często też gdy chce pieniędzy to j muszę je sobie zarobić, posprzątać cały dom, czy umć auto i to za marne parę złotych a ona kiedy chce to dostaje pieniądze i ile chce-muszę z nią walczyć o miejsce do życia! Mamy trzy duże pokoje, jeden należy do taty drugi do niej a trzeci do mnie i mojej najstarszej siostry. Nie pytając o nic nikogo zagarnęła cały pokój dla siebie, Monika zrobiła to samo z drugim a tata zawsze miał tamten dla siebie. Klaudia ma 10 szafek dla siebie, Marcelina 15. One oczywiście niec n ie wyrzucą ani nic żeby mi pomóc. Mi się zostają w sumie 4 szafki i biurko. One oczywiście też mają biurka dwa razy większe do mojego. Wszystkie drobiazgi trzymam na malutkim biureczku a one marudzą, że wszystko tam upycham. - Przez ich znajomych rzadko kiedy jem coś w domu! Zapraszają ich do siebie i karmią wszystkim co popadnie przez co często oni zjadają mój obiad i połowę lodówki przez co ja idę jeść na mieście bo i tak wiem, że w domu pewnie znowu pustka choć tata codziennie jeździ na nikogo się nie słuchają! Robią co chcą. Dosłownie co chcą. I nic co im sie powie nie dociera do nich, a później to i tak ja dostaję kary za to co one zrobiły bądź mogę z nimi wytrzymać i mam nadzieję, że dam im jakąś nauczkę ale nie mam żadnego pomysłu :( błagam o pomoc! fot. Adobe Stock, fizkes Zawsze miałam silny instynkt macierzyński, ale nie udało mi się zrealizować marzenia o byciu mamą. Moja młodsza siostra Basia była inna – chciała imprezować, zwiedzać świat, a w międzyczasie piąć się po szczeblach kariery. Los bywa jednak przewrotny. To właśnie Basia zaszła w nieplanowaną ciążę, komplikując sobie tym samym życie. Nie mogłam pojąć, że dla dobra dziecka nawet nie próbowała ułożyć sobie życia z ojcem maleńkiej Klary. Została sama, ale wcale się tym nie przejmowała. – Przecież mi pomożesz – wzruszała ramionami, jakby to było oczywiste. Bo było. Napędzała mnie miłość do siostrzenicy. Czułam, że to maleństwo potrzebuje mnie niemal tak samo jak własnej matki. Pomagałam więc siostrze w opiece nad niemowlęciem. Ojciec Klary także poczuwał się do odpowiedzialności; odwiedzał malutką regularnie, a jego relacje z Basią były co najmniej koleżeńskie. Pomoc zaoferowała również nasza mama. Tworzyliśmy więc swego rodzaju drużynę, której celem była troska o maleństwo, które niespodziewanie zawładnęło naszym życiem. Moja siostra może nie była doskonała, ale przecież nikt taki nie jest Klara rosła jak na drożdżach. Z niemowlęcia zmieniła się w rezolutną dziewczynkę, potem w błyskotliwą nastolatkę, wreszcie w odważną młodą kobietę. Łączyła nas wyjątkowa więź Czasem odnosiłam nawet wrażenie, że Basia jest o mnie zazdrosna. Zupełnie niepotrzebnie. Nie aspirowałam do roli matki Klary, co zresztą byłoby niemożliwe. Zwyczajnie pokochałam to dziecko, z wzajemnością. Klara była moją motywacją. To dzięki niej podjęłam studia pedagogiczne i zaczęłam się spełniać zawodowo. Pracę godziłam z opieką nad siostrzenicą. Zmieniałyśmy się z Basią – tak by ona też mogła pracować i choć po części zrealizować swoje plany. Kiedy Klara podrosła, usunęłam się bardziej w cień. Poznałam mojego męża i skupiłam się na swoim życiu. Oczywiście z siostrzenicą nadal miałam stały i serdeczny kontakt. Bywała u mnie w domu i chętnie spędzałyśmy razem czas. Chciałam jednak, by razem z Basią zadbały o wzajemne relacje, zanim Klara wyfrunie z rodzinnego domu. – Ciociu, czy mogę u ciebie przenocować? – usłyszałam pewnego razu w słuchawce telefonu. Spodziewałam się zwyczajnej pogawędki z siostrzenicą, a nie takiej niecodziennej prośby. – Oczywiście, wiesz przecież – odparłam, choć alarm już się we mnie włączył. Zaledwie pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam. Na progu stała Klara. Z walizką i plecakiem. – Przenocować, tak? – puściłam do niej oko i przesunęłam się, by mogła wtaszczyć bagaż do środka. – Zamierzasz się tu przeprowadzić? – Na jakiś czas, jeśli pozwolisz – odparła z westchnieniem, wprawiając mnie w konsternację. Nie wyglądało, że żartuje Kochałam Klarę, ale miała własny dom, a w nim matkę. Basia może nie była doskonała, ale nikt nie jest, i nie zasługiwała na porzucenie przez swoją córkę. Widać zaszło między nimi coś poważniejszego niż standardowa kłótnia. – Mariusz chyba nie będzie miał nic przeciwko? – upewniła się Klara, tarabaniąc się do pokoiku, który stanowił jej sypialnię, gdy u nas nocowała. – Oczywiście, że nie. Mariusz, żeniąc się ze mną, wiedział, że siostrzenica jest nieodłączną częścią mojego życia. Brał nas w pakiecie. Skoro pokochał mnie, polubił też Klarę i nie marudził, nawet jeśli odwiedzała nas o różnych porach i bez zapowiedzi. – Musisz mi tylko wyjaśnić, o co tu chodzi – spojrzałam na siostrzenicę, która umościła się na kuchennym krześle. Nastawiłam wodę na herbatę, a potem oparłam się o blat i skrzyżowałam ramiona, czekając na opowieść. Klara zwlekała. I unikała mojego wzroku. Zdawała się urażona, a zarazem jakaś zagubiona. Znałam ją na tyle, by wiedzieć, iż muszę to przeczekać. W jej głowie trwała burza, kotłowało się tysiąc myśli. Kiedy nawałnica nieco przycichnie, będzie chciała porozmawiać. Panującą w kuchni ciszę przeszył donośny gwizd czajnika. Tak nagły, że obie podskoczyłyśmy, a potem zgodnie parsknęłyśmy śmiechem. – Jak nie ciachem, to gwizdkiem, zawsze znajdziesz na mnie sposób, ciociu – mruknęła. Podałam herbatę i postawiłam przez siostrzenicą puszkę z mini batonikami, które uwielbiała. – No to gadaj, o co chodzi. Poczułam zapach jej delikatnych perfum, zmieszanych z wonią powietrza po deszczu. Odgarnęłam z jej buzi długie pasma wilgotnych włosów. Rozłożyłam ramiona, a Klara po prostu się do mnie przytuliła. To było lekarstwo na wszystko, odkąd pojawiła się na świecie. Wzruszenie ścisnęło mnie za gardło, kiedy tak trwałyśmy w uścisku. Chwilę później opowiedziała mi, co się wydarzyło. – Mama nie chce mnie puścić na studia, które sobie wybrałam… Klarze marzyła się akademia sztuk pięknych, gdzie mogłaby rozwijać swoje zdolności artystyczne. Od małego pięknie rysowała i malowała, chodziła też na dodatkowe zajęcia plastyczne, która Baśka opłacała. Więc czemu teraz stanęła w poprzek tych marzeń? – Chce, żebym miała porządny zawód. Pewny, zawsze potrzebny – wyjaśniła Klara. – Bo artyści jak świat światem przymierali głodem. Fakt, tylko nieliczni robią kariery, ale… jeśli nawet nie spróbuję, to na pewno się nie uda. Moja siostra prowadziła biuro księgowe. Planowała, że kiedyś przekaże ją córce. Ewentualnie widziała ją jako prawniczkę, ale w żadnym razie artystkę. – Chyba że w ramach hobby – relacjonowała załamana Klara. Targnęła mną złość na siostrę Co ona miała do gadania w sprawie życia zawodowego swojej córki? Hm, no coś tam jednak miała, gdyby musiała ją utrzymywać w trakcie nauki. Ale to nie znaczy, że może tak apodyktycznie narzucać swoje zdanie! Nie wolno wciskać kogoś w swoje buty, bo zawsze będzie mu niewygodnie i daleko nie zajdzie. Zresztą po ASP można pracować choćby w reklamie. – Załatwię to – obiecałam siostrzenicy. – A ty ochłoń. – Dzięki, ciociu. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła… Cmoknęłam ją w czubek głowy. – A ja bez ciebie. To wzajemny układ, skarbie. Symbioza. Jeszcze tego samego dnia pojechałam do siostry. Basia nie wydawała się zaskoczona moją wizytą. – Wiedziałam, że pobiegnie na skargę do ciebie. Rzuciłam torebkę na komodę i podążyłam za siostrą do salonu. – Będziesz mnie teraz pouczać, jak mam wychowywać córkę? – zaatakowała cierpkim tonem. Kusiło mnie, by jej przygadać i wygarnąć. Jak byłam potrzebna, to korzystała, a teraz: nie wtrącaj się? Ale zachowałam zimną krew. Dla dobra Klary. Wczesne macierzyństwo pokrzyżowało jej plany – Nie pouczam, tylko proszę. Spróbuj ją zrozumieć. Bardzo jej zależy na tych studiach, to jej pasja, talent… – Myślisz, że nie wiem? – obruszyła się. – Chcę tylko, żeby była bezpieczna, żeby nie dziadowała czy była od kogoś zależna. Tę firmę założyłam też dla niej, żeby nie musiała pracować dla kogoś, tylko dla samej siebie. Co ja z tym zrobię? Komu zostawię? – Więc chodzi bardziej o nią czy o twoją firmę? Bo już nie wiem… – Nie odwracaj kota ogonem! – A ty patrz szerzej. Może będzie zabezpieczona i ustawiona, ale czy szczęśliwa? Powinna kochać swój zawód, a przynajmniej lubić swoją pracę. Naprawdę widzisz ją jako księgową? Błagam cię… Dlaczego jej tak utrudniasz? Już zapomniałaś, jak sama pragnęłaś podróżować, podbijać świat? Basia usiadła na brzegu kanapy i spuściła głowę. Kochała Klarę, ale nie da się ukryć, że nieplanowana ciąża i wczesne macierzyństwo pokrzyżowały jej plany. Tym bardziej nie rozumiałam, dlaczego teraz torpeduje marzenia swojej córki. Przecież chyba nie za karę, w ramach jakiejś nie do końca uświadomionej zemsty…? Oczywiście Klara mogła zrobić na przekór matce. Wiedziała, że ma wsparcie we mnie – mentalne i finansowe. Gdyby poprosiła o pomoc, nie wahałabym się, nawet za cenę wojny z siostrą. Czułam jednak, że Klara najbardziej potrzebuje teraz zrozumienia i akceptacji. Nie z mojej strony, bo to zawsze miała. To o aprobatę matki musiała zabiegać zdecydowanie bardziej. – Nic nie rozumiesz… – westchnęła Basia. Siostra zwykła ukrywać swoje emocje Przeżywała wszystko w środku, by na zewnątrz uchodzić za twardą, bezkompromisową kobietę, która ze wszystkim sobie radzi. Teraz wydawała mi się roztrzęsiona. Nic nie mówiłam. Czekałam, aż się otworzy. Basia odetchnęła, a potem oparła głowę na moim ramieniu – Chciałam, żeby chociaż raz mnie posłuchała – wyznała ze wzrokiem wbitym w czubki kapci. Nagle taka smutna i zagubiona, zupełnie jak nie ona. – Chciałam być dla niej autorytetem. Prawdziwą matką, której się ufa i z którą się liczy. A ona słucha tylko ciebie. I u ciebie szuka pocieszenia. – Basiu… – dotknęłam jej dłoni. Spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. – Nawet teraz pobiegła do ciebie. Także byłam bliska płaczu, ale wzięłam się w garść. – Tu nie chodzi o nas, Basiu, tylko o Klarę. Zawsze robiłyśmy wszystko dla niej… – Racja. Chyba nigdy właściwie ci nie podziękowałam. – Daj spokój. Kocham tę smarkulę jak… umiem. Nie jak własną córkę, bo jej nie mam, więc nie wiem, jak bym się zachowywała. Całkiem możliwe, że w roli matki byłabym zdecydowanie bardziej surowa niż ty. Macierzyństwo wiąże się z odpowiedzialnością, wyznaczaniem granic i ustalaniem reguł, a ciocia… może rozpieszczać do woli. Miałam łatwiej, ale to na twojej akceptacji i zrozumieniu Klarze najbardziej zależy. To ty jesteś jej mamą i wzorem, a że jesteście do siebie podobne, to się kłócicie. Młoda chce odnieść sukces, tak jak ty, ale na własnych warunkach. Nie damy rady uchronić jej przed błędami Objęłam siostrę. Basia odruchowo się spięła, ale potem odetchnęła i oparła głowę na moim ramieniu. Posiedziałyśmy chwilę w milczeniu, późnej obejrzałyśmy albumy ze zdjęciami Klary, pogadałyśmy przy kawie i wróciłam do domu, gdzie moja siostrzenica właśnie ogrywała mojego męża w warcaby. Nie zdążyłam odstawić butów na półkę, kiedy wyrosła tuż obok. Patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. – Jutro wracasz do domu. – Zgodziła się? Naprawdę? – Oczywiście. Kocha cię przecież jak wariatka. – Może wariatka, ale zasadnicza i uparta. Żadnych warunków wstępnych? – nie dowierzała, że tak łatwo przekonałam Basię. – Dostań się. Na studia dzienne. Do państwowej szkoły. To wcale nie będzie proste. – Ale wykonalne! Klara miała cel i była pełna entuzjazmu. Czyż nie o to chodzi u progu dorosłego życia? Nie damy rady uchronić jej przed błędami i każdym złem tego świata. Ale nie jest bezbronna. Miłość, jaką od nas dostała, będzie jej tarczą. Czytaj także:„Matka zapukała do moich drzwi, by opłakiwać swój los. Szkoda, że nie martwiła się tym, gdy kiedyś porzuciła mnie dla butelki”„Okazało się, że moja 90-letnia babcia była… pożeraczką męskich serc! Adoratorzy ustawiali się do niej w kolejkach”„Rozpaczałam po zmarłym mężu, kiedy... obcy mężczyzna zaprosił mnie na wakacje. Wyczuł, że cierpię i wykorzystał moment” 18+ Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach Dzieki niej został uziemiony przez rodziców na 3 miesiące. Postanowił się zemścić i znalazł w jej pokoju tajemniczą listę, dzięki której już wszyscy wiedzą że nie jest taka święta jak się wszystkim wydaje. © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez użytkowników jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników pełnoletnich. Musisz mieć ukończone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatności • Polityka plików cookies fot. Adobe Stock Posadziłem ją na ławce na wprost okien jego mieszkania. Na jej udach starannie ułożyłem splecione ze sobą dłonie, delikatnie poprawiłem jej włosy, wytarłem cieknącą z ust stróżkę krwi. Wyglądała bardzo naturalnie. Jakby przysiadła na chwilę zmęczona wieczornym spacerem w cieniu rozłożystego klonu. Z dala od miejskiego hałasu i światła latarni. Spojrzałem na zegarek. Wiedziałem, że przed świtem nikt jej tutaj nie znajdzie, a o piątej trzydzieści on jak zwykle potruchta sprzed bramy w kierunku ścieżki, przy której stała ławka i mimo słuchawek w uszach odruchowo spojrzy w tę stronę… Wróciłem do siebie, ale z emocji nie mogłem zasnąć. W końcu nie co dzień zabija się człowieka? Poddałem się tuż przed świtem, pojechałem do parku i schowałem się za jednym z drzew. Widziałem, jak wybiega z domu, chwila ciszy i przerażający ryk poderwał do lotu wrony. „Dokonało się” – pomyślałem, odchodząc, gdy on wciąż wzywał pomocy, jakby nie czuł, że jej ciało dawno już ostygło. – Rachunki wyrównane – wyszeptałem, kucnąwszy przy grobie siostry. – On cię zniszczył, ja zabiłem jego siostrę. Życie za życie. Krew za krew. Rękawem płaszcza zmiotłem z płyty zeschłe liście, zapaliłem znicz, zmieniłem kwiaty w wazonie. – Pan jest dobrym człowiekiem – rozczuliła się na mój widok przycmentarna kwiaciarka. – Tyle lat, a pan nigdy nie zapomina o siostrze – westchnęła, wydając mi resztę. – Ale musi pan o siebie dbać, bo strasznie pan bledziutki ostatnio. – Będę! – obiecałem jej, uśmiechając się szeroko. „Teraz już mogę zająć się sobą” – myślałem. Otuliłem się mocniej płaszczem i wyszedłem z cmentarza. Policja nie powiązała ze sobą odległych faktów z życia brata z obecnym życiem siostry. Zatarłem wszelkie ślady swojej obecności w jej życiu. Zmieniłem dane i zadbałem, żeby nikt z jej bliskich nie zdążył mnie poznać. Odszedłem z jej życia równie nagle, jak się w nim pojawiłem. Zostałem jedynie tajemniczym narzeczonym, którego nikt nie mógł wskazać psom. Nie gryzły mnie wyrzuty sumienia, nie interesowało mnie, czy on dowie się, kto stoi za śmiercią jego siostry. Może kiedyś, ale nie teraz. Wiedziałem, że podobnie do nas, oni także byli ze sobą bardzo zżyci, więc jego ból nigdy nie zelżeje. Miałem zatem czas… Bardzo dużo czasu… Nina była najlepsza, zastąpiła nam rodziców Moja siostra otrzymała imię po wielkiej aktorce Ninie Andrycz. W przeciwieństwie jednak do niej nie zrobiła oszałamiającej kariery, nie zaznała uwielbienia, nie udało jej się nawet zrealizować marzeń, tak bardzo pochłaniało ją ratowanie bliskich. Najpierw mamy, później nas. Najstarsza z czwórki rodzeństwa musiała zadbać o dom i rodzinę, kiedy mama popadała w obłęd, a ojciec w alkoholowym amoku tłukł wszystko, co stanęło mu na drodze, w tym i nas. Nina stawała na głowie, byśmy mieli, co jeść, w co się ubrać, na czym i czym odrabiać lekcje, bo bywało, że dzieliliśmy się między sobą jednym długopisem. Żebrała po instytucjach, sąsiadach i obcych ludziach, abyśmy tylko mogli się uczyć. Postawiła sobie za punkt honoru, że nas wykształci i tym sposobem wyrwie z upodlenia. Dzięki niej skończyliśmy podstawówkę i szkoły średnie. Z Niną się nie dyskutowało. Jeśli wymagała, abyśmy omijali szerokim łukiem popijających w bramach chłopaków, wulgarne dziewczyny, drobnych złodziejaszków szukających następców czy dealerów narkotyków, to się jej słuchało. Choć na zewnątrz delikatna i krucha, w głębi duszy potrafiła postawić na swoim. Była silna. Silniejsza od wszystkich kobiet, które znałem. Dzieliły nas zaledwie trzy lata, więc to ja z trójki młodszego rodzeństwa stałem się jej powiernikiem. To mnie pierwszemu zwierzyła się z uczucia do pewnego miłego chłopaka. W cukierni, gdzie pracowała, kupował codziennie świeże bułki. Jeśli miał czas, zamawiał także kawę. Siadał wtedy przy stoliku w rogu sali i obserwował przechodniów, czasem coś czytał. Wydawało się, że nie zwraca uwagi na to, co dzieje się w cukierni, ale pewnego dnia po wypiciu kawy podszedł do Niny, zamówił świeżego, pachnącego lukrem pączka z nadzieniem z róży i wręczył go jej. – Na dobry początek znajomości – uśmiechnął się nieco speszony własną odwagą. Roześmiała się zaskoczona, ale przyjęła prezent. Przedtem nawet nie przyszło jej do głowy, że mogła mu się spodobać. Nigdy nie widziałem Niny flirtującej z mężczyznami, więc zaskoczyło mnie, że spodobał jej się ten z pozoru przeciętny okularnik. Pomyślałem jednak, że to dobrze, że podrywa ją ktoś spoza naszej dzielnicy. Zadbany, ładnie ubrany chłopak, posługujący się równie ładnym językiem. Nina zasługiwała na kogoś takiego. Kibicowałem jej szczęściu z całego serca, wyobrażając sobie siostrę na ślubnym kobiercu, kroczącą ku lepszej przyszłości. – Tylko o nas nie zapomnij – prosiłem w przypływie paniki, bojąc się, że ją stracę. – Nigdy! – pocałowała mnie w policzek i pobiegła na randkę. Widziałem go kilka razy z daleka. Byłem pewien, że gdy przyjdzie odpowiedni moment, Nina pozna go z nami, swoim rodzeństwem, bo o rodzicach nawet nie pomyślałem. Często opowiadała mi o nim, więc czułem się częścią ich życia i cieszyłem się ich szczęściem. Nina była rozsądna, stopowała chłopaka w jego miłosnych zapędach. On chciał się już oświadczać i zapraszać do rodzinnego domu, ona powtarzała, że mają jeszcze czas. Mimo jej protestów kupił drogi zaręczynowy pierścionek i wcisnął jej na palec, podczas kolacji u jego rodziców, na którą zaciągnął ją podstępem. Zapewniał, że jej pochodzenie nie ma dla niego znaczenia. Twierdził, że czasy się zmieniły i nie wstydzi się Niny, a jednak w pewnym momencie zaczął jej unikać. Długo nie rozumiałem, co się z nią dzieje. Sądziłem, że chodzi przybita z powodu złamanego serca, lecz ją gnębiło coś poważniejszego – dziecko, które rosło w jej łonie. Zostawił ją samą z tym, jak go nazwał, problemem. To znaczy znalazł lekarza i wręczył połowę kwoty na zabieg, po czym zniknął. Zmienił adres zamieszkania i numer telefonu. Podobno wyjechał na zagraniczny kontrakt. Nina była zbyt dumna, żeby powiadomić o ciąży jego rodziców. Nie chciała żebrać o łaskę u ludzi, którzy już wcześniej traktowali ją wyniośle. Jak zwykle uznała, że poradzi sobie sama, choć miała na głowie naszych rodziców i trójkę młodszego rodzeństwa. Miała nóż na gardle, ale nikt o tym nie wiedział Gdybym wiedział, co zamierza, rzuciłbym technikum i poszedł do pracy, żeby tylko jej pomóc, ale Nina nie powiedziała mi o ciąży ani o tym, że straciła pracę. Nie wiem, która z tych spraw pchnęła ją do gabinetu ginekologa wskazanego przez chłopaka. Pamiętam jedynie, że pewnego popołudnia wróciła do domu jeszcze bledsza i jeszcze bardziej milcząca niż zwykle. Przerażony jej wyglądem, kazałem się jej natychmiast położyć, zrobiłem herbatę z miodem. Następnego dnia wyglądała jeszcze gorzej. Chciałem zawieść ją do lekarza, ale zmusiła mnie, żebym najpierw poszedł do szkoły. – Niedługo matura, nie możesz opuszczać lekcji – upomniała mnie, a z Niną się nie dyskutowało. Już nie żyła, kiedy zdyszany wróciłem ze szkoły. Jeszcze ciepła leżała w łóżku przesiąkniętym krwią. Szarpałem ją, próbowałem ocucić, wezwałem pogotowie – niestety, wszystko na nic. – To są skutki aborcji – westchnął tylko ratownik. – Gdzie jest jej chłopak albo mąż? Gdzie są wasi rodzice? Jesteś jedyną dorosłą osobą w domu? Przykro mi, musimy wezwać policję. Chciałem, żeby go złapali. Żeby zatrzymali ich obu – jej chłopaka i faceta, który ją wyskrobał. Ale dobrze rokujący menadżer czegoś tam dostał jedynie kilka miesięcy w zawieszeniu, a lekarz po prostu rozpłynął się we mgle. Pod wskazanym adresem policjanci nie znaleźli niczego, nawet trochę przypominającego gabinet ginekologiczny. – Synu… – jęczał pijany jak zwykle ojciec. – Musisz nam pomóc, nie zostawiaj nas, bez Ninki i ciebie wszystko się rozsypie – bełkotał, ale we mnie nie było już litości. Wraz ze śmiercią Niny umarła także część mnie. Charakterologicznie zawsze byliśmy niczym ogień i woda, ona – spokojna, ja – impulsywny. Teraz jednak stałem się wprost nieludzki. Działałem metodycznie owładnięty pragnieniem zemsty na wszystkich, którzy zniszczyli jej życie. Zdałem maturę, znalazłem pracę, wynająłem mieszkanie i odebrałem rodzeństwo rodzicom, pozbawiając ich wszelkich praw do dzieci. – Nie mamy już po co żyć – jęczała na sali sądowej wyniszczona chorobą matka, która jednak za nic na świecie nie opuściłaby ojca. Sędzia dwukrotnie zapytał, czy jestem pewien swojej decyzji, a ja dwukrotnie odpowiedziałem, że tak, nie spoglądając nawet w stronę rodziców. Było mi wszystko jedno, czy przeżyją rozstanie z dziećmi, czy nie. Nina chciała nas wykształcić i dać nam lepsze życie, więc czułem się w obowiązku wypełnić jej testament. Nieważne, ile krwi i łez miałoby się przy tym polać. Los stworzył mi okazję do zemsty… Przez następne lata tyrałem jak wół, żeby utrzymać rodzinę, ale kiedy w swoje szesnaste urodziny, najmłodsza z mojego rodzeństwa, Julka, wyznała, że życzy sobie tylko, abym był szczęśliwy, wzruszyłem się do łez. – Nie żartuję – dodała, wtulając się we mnie. – Masz zacząć wychodzić wieczorami, umawiać się na randki, obiecaj! – żądała, a ja nie umiałem jej odmówić. Gdybym nadal pracował ponad siły, pewnie nigdy nie poznałbym Ady, całkiem ładnej absolwentki rehabilitacji i czarnej owcy w rodzinie. Mimo obietnicy złożonej Julce, nie miałem ochoty, a tym bardziej siły i czasu na romanse, ale coś w tej dziewczynie przykuło moją uwagę… Te oczy… Ten chód. Aż mnie zmroziło, kiedy zapytana o rodzeństwo przyznała, że ma brata, świetnie ustawionego menadżera, któremu nie dorównuje do pięt. Szóstym zmysłem wyczułem, że chodzi o niego, i nie zastanawiając się długo, postanowiłem kłamać. Jeszcze nie wiedziałem, dokąd zaprowadzą mnie moje oszustwa, ale byłem przekonany, że nie powinienem tej dziewczynie mówić prawdy o sobie. Zakochała się. Widziałem to w jej zachowaniu. Miała nadzieję na coś więcej, ale im bardziej pragnęła się do mnie zbliżyć, z tym większą siłą coś mnie od niej odpychało. Musiałem zmuszać się do pocałunków i pieszczot, a po każdej takiej sytuacji czułem do siebie coraz większy wstręt, jakbym zbliżeniami z Adą kalał pamięć o Ninie. Kiedy wreszcie postanowiłem, że z nią zerwę, niczego nieświadoma zaproponowała spotkanie ze swoim bratem. – Tylko my troje, on tak bardzo chce, żebym była szczęśliwa. On jeden mnie rozumie, więc zgódź się… Zgódź… – prosiła, rzucając mi się na szyję. – Byłoby pięknie, ale nie mogę – odsunąłem ją od siebie. I wtedy właśnie zakiełkowała we mnie ta myśl. Postanowiłem go obserwować. Poznać jego zwyczaje. Jeszcze nie wiedziałem jak, ale byłem pewien, że się zemszczę. Zniszczę to, co miał najcenniejszego… Chciałem ją tylko upokorzyć i porzucić, ale tak mnie błagała… Uczepiła się mnie, oskarżając, że zostawiam ją dla innej, a kiedy potwierdziłem, wyśmiała, że nie umiem kłamać. Gdy pozostałem niewzruszony na jej lamenty, dodawała, że zgodzi się na wszystko, nawet na trójkąt, bylebym tylko został. Patrzyłem na nią i czułem narastający wstręt. Odepchnąłem ją z całej siły, a ona upadła i uderzyła się o wystający z ziemi kamień. Z ust popłynęła jej strużka krwi. To wszystko. Żadnego krzyku, chrupnięcia, ostatniego tchnienia. Myślałem, że udaje, chciałem odejść, ale zaraz zawróciłem. Naprawdę się nie ruszała. Reszta poszła gładko. Nadspodziewanie gładko… Wracając z cmentarza, wstąpiłem do cukierni i kupiłem dla siebie i Julki pyszne, świeżutkie ciastka. Gdy wszedłem do mieszkania, zadzwoniła moja trzecia siostra, której zaledwie rok temu wyprawiłem skromny ślub. – Chciałabym, żebyś wreszcie mnie odwiedził i zobaczył, jak ułożyłam sobie życie – powiedziała. – Oczywiście, kiedy tylko zechcesz, nawet w tę sobotę! – odpowiedziałem radośnie. – Naprawdę? Przyjedziesz sam czy z Julką? A może zabierzesz też Adriana i jego dziewczynę? Mój Marek bardzo się ucieszy… Ja się ucieszę… – poprawiła się natychmiast. W słuchawce zapanowało milczenie. – Jesteś tam? – zachęciłem siostrę. Wiedziałem, że chce mi powiedzieć coś ważnego. Sądziłem, że jest w ciąży, ale ona wypaliła: – Chciałam tylko zapytać, bo Julka wspominała coś o twoich częstych wyjściach. Zakochałeś się? Masz może jakąś dziewczynę? – Wręcz przeciwnie! – roześmiałem się, czując ulgę, że chodziło tylko o to. – Właśnie wyzwoliłem się z toksycznego związku! Zobacz więcej kryminalnych historii: „Zakochałam się w Januszu od razu. Gdybym wiedziała, że zamorduje mojego męża, dalej bym go kochała” „Obrobiłem dom bandziora działającego w gangu porywaczy dla okupu. Tak odkryłem, gdzie jest moja siostra”„Matka chciała mnie tylko dla siebie. Skłamała, że mój ojciec nie żyje. Nie zasłużyła na życie po tym, co zrobiła”

jak się zemścić na siostrze