jak przezyc za 5zl

Reguły gry zmienił poseł Marcin Kulaskek, który szybko potwierdził powyższą tezę. Sekretarz SLD w wypowiedzi udzielonej portalowi Interia, miał zadać równie retoryczne co prowokacyjne pytanie o to, jakim cudem w stolicy można wyżyć za 9 tys. zł na rękę. Ponadto poseł Kulasek narzeka, że meble w hotelu sejmowym pamiętają Find the latest tracks, albums, and images from i mikrofon do dupy za 5zl. Listen to music from i mikrofon do dupy za 5zl like jestem kiszka. Find the latest tracks 🎁 ZapHosting: https://zap-hosting.com/en/shop/product/cloud-gameserver/five-fivem-mod-qbcore/🌞 Voucher -20%: Serfero-1381💻 GlobusRP: https://discord.gg/6M Dzięki temu znacznie łatwiej będzie ci przeżyć za 1000 zł miesięcznie. 2. Zminimalizuj koszty mieszkaniowe. Z racji tego, że średnia cena wynajmu mieszkania w Polsce przekracza 2000 zł, to przeżycie za 1000 zł miesięcznie jest po prostu niemożliwe, no chyba że nie wliczamy do tego kosztu wynajmu mieszkania. mam stałą pracę, wszystko było w porzadku, az w pracy nie zaczely sie problemy finansowe. kazdy zawsze mial premie, teraz od miesiaca kazdemu zostala ona ucieta, ze wzgledu na brak kasy. I nonton film action sub indo full movie. Zachęcający tytuł, prawda? Nie wątpię, że chciałbyś poznać tajniki prosto z kuchni mojej rodziny, żebyś sam mógł przygotować smaczne i pełnowartościowe posiłki, które kosztują 5 zł za porcję. Niestety… już na samym początku muszę Ci się przyznać, że użyłem niewielkiego podstępu, żeby Cię tu zwabić, bo tak naprawdę nie mam pojęcia… jak można być tak rozrzutnym! Jeśli marzysz o zejściu do pułapu 5 zł, przyjmij wyrazy rozczarowania Twoją postawą, zapnij mocno pasy i przygotuj się na jeszcze większe nurkowanie! Po tym wstępie z przytupem należy Ci się kilka faktów. Zapewne pamiętasz, że w roku 2013 moje comiesięczne wydatki były niezwykle niskie, i to mimo kilku znaczących zmian w naszym życiu. Ponieważ jedzenie jest u nas kategorią, na której z jednej strony nie oszczędzamy przesadnie, a z drugiej – niemal podświadomie pilnujemy na tyle mocno, żeby te wydatki nas nie bolały. W związku z tym nie wpisujemy osobno rachunków za żywność do arkusza z naszym budżetem domowym, a te wydatki – łącznie z chemią czy kilkoma pomniejszymi kategoriami trafiają do jednego wora zwanego “zakupy”. Koszt tej kategorii to w zeszłym roku zł, czyli 1062,50 zł miesięcznie. Z tego mniej więcej 700-800 zł idzie na żywność (łącznie z napojami). O tym, jak nasza 2,5-osobowa rodzina (Maja ma 9 miesięcy i schabowego – ani nawet jego połówki – jeszcze nie zje :)) żywi się za tak niewielkie fundusze, prawdopodobnie kiedyś napiszę nieco dokładniej. Dzisiaj natomiast skupię się na posiłku, który w większości wypadków jest nie tylko największy, ale przede wszystkim: najdroższy. Obiad – bo o nim mowa, może stanowić dość znaczący składnik comiesięcznych rachunków żywieniowych – zwłaszcza, jeśli często żywimy się poza domem. To efekt zapracowania, a także zachłyśnięcia się spożywaniem lunchów, brunchów czy innych wersji niemodnego przecież obiadu. Ja jednak trzymam się klasyki gatunku, a dzisiaj postaram się dodatkowo pokazać, że warto postawić na posiłki domowe, które mogą być zaskakująco tanie. A przy tym ciekawe, bo przecież dobre jedzenie to ważna składowa poczucia satysfakcji z tego, jak żyjesz! Nie przedłużając: jak przygotować obiad, żeby nie tylko nie kosztował zbyt wiele, ale do tego był smaczny i stanowił pełnowartościowy posiłek? Zupy rządzą, a dobra ogórkowa nie jest zła 🙂 Kojarzysz w ulubionym sklepie półkę z przecenionymi artykułami z kończącym się terminem ważności? To miło, chociaż nawet do niej nie zajrzymy 🙂 Powiem więcej – postaramy się zaglądać do sklepu tylko wtedy, kiedy to naprawdę konieczne. Nie załamuj się – nie zamierzam Cię przekonywać do bazowania na własnych, wyhodowanych w ogródku produktach (chociaż jeśli masz odpowiednie warunki – choćby balkon – czemu nie?). Skoro nieco się rozgrzaliśmy tą zabawą w kotka i myszkę, przejdę do konkretów. A są one tak proste, że zbędna będzie nawet kartka i ołówek – na pewno zapamiętasz je od razu: – pierwsza, absolutnie święta i bez wątpliwości najważniejsza zasada: kupuj produkty sezonowe. Tutaj znajdziesz naprawdę świetnie opracowany kalendarz sezonowości (uwaga – plik jest duży – waży ponad 25 Mb), który chyba niedługo zawiśnie na drzwiach naszej lodówki (na co wpadłem właśnie w tej chwili :)). Niemal cały rok możesz jeść jak król, a twierdzenie, że zimą dostępne są tylko drogie, importowane produkty to chyba wymysł importerów. Nie po to wynaleziono 101 sposobów na ziemniaka, żeby teraz wybrzydzać i konsumować bataty (które powinny być nazywane “wilcem ziemniaczanym”, chociaż eleganckim dżentelmenom konsumującym wystawny brunch przez usta by to nie przeszło…) – kupuj produkty jak najmniej przetworzone. Kolejna “oczywista oczywistość”, o której niestety często zapominamy w związku z ciągłym pośpiechem i brakiem czasu. Problemy z produktami wysoko przetworzonymi są dwa. Po pierwsze, przepłacasz – czasami narzut jest tak ogromny, że podobnych poziomów procentowych nie powstydziliby się najwięksi sprzedawcy elektronicznych gadżetów. Po drugie: chyba nie wierzysz w naturalność i zawartość odpowiednich składników mineralnych w kupowanym produkcie? Nie dość, że nieprzyzwyczajony do “chemii” żołądek średniowiecznego chłopa przewróciłby się na drugą stronę po kontakcie z “klopsikami babuni” z pobliskiego spożywczaka, to jeszcze sposób ich przygotowywania najczęściej wyjaławia poszczególne składniki. W efekcie otrzymujemy nafaszerowaną zupełnie niepotrzebnymi substancjami papkę, która ma chyba tylko jedną zaletę: oszczędza nasz czas. Stali czytelnicy bloga wiedzą, że tego typu oszczędność nie leży w mojej naturze – wolę tzw. slow food we własnym wykonaniu (czy chleb i powidła śliwkowe to nie połączenie idealne? :)). Aż się boję, co to za pyszności. Pewnie jakiś “domowy obiadek” 🙂 – wybieraj warzywa zamiast mięsa. Ta niezwykle prosta zasada może wyjść Ci tylko na dobre i jednocześnie ulżyć nieco Twojemu portfelowi. Spora część naszych obiadów to kilka rodzajów warzyw, które kosztują nieporównywalnie mniej niż mięso. Oczywiście należy mieć nieco doświadczenia nabytego podczas regularnych zakupów i omijać szerokim łukiem chociażby paprykę, kiedy kosztuje ona 25 zł za kilogram. Praktycznie o każdej porze roku znajdziesz wartościowe warzywa, za których ilość wystarczająca na 4 porcje zapłacisz kilka złotych. Mięso? Staramy się jeść niewielkie ilości, najlepiej nie więcej niż 2-3 razy w tygodniu. Nie planujemy zupełnie rezygnować z tego źródła pożywienia (próbowaliśmy, nie byliśmy przekonani), ale ograniczenie jego spożycia wychodzi nam na dobre. Dzięki rozsądnym wagowo porcjom i rzadszym wizytom w mięsnym pozwalamy sobie na kupowanie dobrego jakościowo mięsa u rzeźnika, zamiast maczanego raz po raz w przedłużających żywotność roztworach mięsa z hipermarketu… – nie marnuj żywności (kolejny banał? Statystyki pokazują, że niekoniecznie). Kupuj ilości odpowiednie dla Twojej rodziny i pamiętaj, że lepiej się nie do końca najeść niż zjeść za dużo. Zużywaj to, co zostało Ci z poprzednich zakupów i nie zapominaj o tym, co zostało w lodówce po przyrządzeniu posiłku – tygodniowe “znaleziska” przeważnie nie będą się już nadawały do spożycia 🙂 – planuj. Nie zaczynaj myśleć o obiedzie stojąc przed sklepową półką. Zaplanuj go chociaż dzień wcześniej, przed zakupami sprawdź zawartość lodówki i postaraj się do niej dopasować potrawę (kłania się punkt “nie marnuj żywności”). Unikaj kupowania impulsywnego – to zasada sprawdzająca się nie tylko w przypadku zakupów spożywczych 🙂 Planowanie oznacza również mądre zakupy, wybiegając nieco w przyszłość. Konieczność użycia śmietany nie oznacza zejście do sklepu na rogu po malutką śmietanę za 2 zł. Zamiast tego, pół-litrowa, świeża przez tydzień od otwarcia śmietana kupiona w markecie za 2,60 zł wystarczy do zrobienia co najmniej dwóch różnych obiadów, a najprawdopodobniej jeszcze sporo zostanie do zużycia poza tymi posiłkami. – improwizuj. Nie zliczę sytuacji, kiedy moja lepsza połówka wyczarowała coś pysznego z lodówki, w której “nic nie było”. Równie wiele razy zastępowaliśmy produkty z przepisu innymi, bardziej dostępnymi. Przykład? Od pewnego czasu nie używany oliwy z oliwek, a zamiast tego w ruch idzie nasz polski olej rzepakowy. Możesz uznać to za profanację, ale ciasto na pizzę z dodatkiem oleju zamiast oliwy smakuje równie dobrze! To właśnie tak zwane “coś z niczego”. – gotuj więcej. Standardowy scenariusz w naszym domu: obiad dla 2 osób na 2 dni. Skutek: więcej czasu i mniej sprawunków na głowie. Codzienne gotowanie to według nas robienie pod górkę sobie samemu. Zapewniam, że na drugi dzień odpowiednio przechowywane potrawy nie tylko się nie zepsują, ale czasami – na skutek “przegryzienia się” – są jeszcze smaczniejsze! Jeśli jednak Twoje kubki smakowe reagują alergicznie na tego typu powtarzanie smaków, mam dla Ciebie nowinę: jedzenie można mrozić. Z niewielkimi wyjątkami zamrozisz niemal wszystko, co przygotujesz. A od mrożenia posiłków już tylko krok od tego, na czym Ci zależy: codziennie inny obiad! Sam nie mam absolutnie nic przeciwko zjedzeniu tego samego na drugi dzień (pod warunkiem, że było smaczne :)) i nie wydaje mi się to niczym niezwykłym. – ogranicz się do jednego dania. Kolejny czysto racjonalizatorski pomysł, mający przede wszystkim ograniczyć czas spędzany w kuchni. Dwudaniowe obiady jadamy jedynie podczas wyjątkowych okazji i nie widzę żadnego powodu, żeby ten stan rzeczy zmienić. – zaprawiaj. Samodzielnie wykonane weki to doskonały pomysł na przedłużenie sezonu na wybrane produkty – sami nadal cieszymy się z efektów naszej pracy podczas święta śliwki. Co więcej, produkty kupowane w szczycie sezonu są znacznie tańsze niż importowany chłam, który widzisz na pięknie wyeksponowanych półkach w lokalnych delikatesach… – skoro piszę o zaprawianiu, to nie mogę nie wspomnieć o mrożeniu! Owoce i warzywa kupione w okresie, kiedy są najtańsze, to doskonały pretekst do tego, żeby kupić nieco więcej i cieszyć się pełnowartościowym, kupionym okazyjnie produktem nawet kilka miesięcy później. – jedz zupy. Przyznam, że to nie moja bajka i mimo silnych argumentów nie mogę się przekonać do wielu zup, po których jestem najzwyczajniej na świecie głodny. I nawet te wszystkie witaminy i minerały pozostawione przez wrzucone do zupy warzywa nie ratują sytuacji. Jeśli jednak sam jesteś fanem zup, to zapewne wiesz, że to jedna z najtańszych opcji jeśli chodzi o główny posiłek w ciągu dnia. – nie staraj się być “modny”. Nawet, jeśli w ulubionym programie kulinarnym zachwycali się karczochami czy ostrygami, a koleżanka z pracy wręcz nie mogła się nachwalić swoimi owocami morza, nie znaczy to, że Ty również musisz papugować. A poza tym… czasami lepiej myśleć pozytywnie o nieznanej potrawie, niż zawieźć się jej smakiem i odkryć sztuczność telewizyjnych achów i ochów… Czy te wszystkie zasady są łatwe do codziennego stosowania? Do tej pory myślałem, że owszem, ale patrząc na powyższą listę zdałem sobie sprawę, że opanowanie całości może zająć trochę czasu i wymagać nieco determinacji. Jest to jednak osiągalne dla każdego, kto nie spędza całych dni w pracy, a z czasem przytoczone reguły po prostu wchodzą w krew i przestają stanowić większe wyzwanie. Niestety – kilka odstępstw i dróg na skróty, a nadal nie będziesz w stanie zaakceptować tezy postawionej w tytule wpisu. Jeśli nadal “obiad za piątaka” to dla Ciebie abstrakcja, mam coś, co może Cię przekonać… Chcesz zobaczyć, jak te podstawowe zasady działają w praktyce, i to w okresie zimowym? Może nie będzie aż tak kolorowo jak w szczycie sezony, ale skoro obiecałem obiady poniżej 5 zł, muszę dotrzymać obietnicy. W związku z tym zdradzę kolejny, niezwykle ważny fragment mojego życia, który dotąd trzymałem w ścisłej tajemnicy: podzielę się z Tobą tym, co jadłem na obiady w ciągu ostatnich 2 tygodniach. Dzień 1-2: placek lotaryński z brokułem. Jedyne w zestawieniu zdjęcie poglądowe. Nasz wygląda niemal identycznie 🙂 Ciasto: masło 125 gr2,50 zł mąka 175 gr0,30 zł ser 25 gr0,50 zł woda 3 łyżki0 zł 🙂 tymianek 2 łyżki0,30 Farsz: brokuł 1 szt3,00 zł kukurydza 1 puszka2,50 zł Masa: jaja 2 szt1,20 zł śmietana 18% 250 gr1,30 zł jogurt naturalny 250 gr1,00 zł sól, pieprz0,10 zł SUMA12,70 zł Dzień 3-4: zapiekanka wiejska. makaron 500 gr2,50 zł pieczarki 500 gr4,00 zł papryka 300 gr2,00 zł groszek 1 puszka2,00 zł cebula czerwona 200 gr0,70 zł kiełbasa żywiecka 200 gr4,00 zł ser zółty 200 gr4,00 zł przyprawy1,00 zł SUMA20,20 zł Dzień 5-6: Kapuśniak. kapusta kiszona 0,5 kg3,00 zł kiełbasa 200 gr5,00 zł cebula 1 szt0,50 zł ziemniaki 0,5 kg0,60 zł przyprawy0,30 zł SUMA9,40 zł Dzień 7-8: Nuggetsy Pierś z kurczaka 500 gr8,00 zł jajko 1 szt0,60 zł mleko 100 ml0,30 zł mąka 100 gr0,20 zł bułka tarta 50 gr0,20 zł ryż 400 gr1,40 zł płatki kukurydziane 100 gr0,60 zł przyprawy1,00 zł SUMA:12,30 zł Dzień 9-10: Pizza. Ciasto: mąka 250 gr0,40 zł olej 2 łyżki0,20 zł drożdże 20 gr0,20 zł cukier, sól0,20 zł Dodatki: mozarella 125 gr2,50 zł papryka 1 zł pieczarki 300 gr3,00 zł salami 200 gr5,00 zł cebula 1 szt0,50 zł Sos: koncentrat pomidorowy 3 łyżki0,80 zł czosnek 1 ząbek0,20 zł olej 2 łyżki0,20 zł przyprawy0,20 zł SUMA15,40 zł Dzień 11-12: Naleśniki orientalne. Naleśniki: jaja 2 szt1,20 zł mleko 2 szklanki1,00 zł woda gazowana 0,5 zł mąka 1,5 zł sól, cukier, olej2,00 zł Farsz: brokuł3,00 zł warzywa chińskie mieszanka4,00 zł sos sojowy1,00 zł przyprawy1,00 zł SUMA:14,20 zł Dzień 13-14: Pstrąg z piekarnika z ziemniakami. pstrąg 600 gr15,00 zł ziemniaki 1 kg1,30 zł kapusta kiszona 250 gr1,30 zł czosnek 1 ząbek0,20 zł cytryna 1 szt0,50 zł koper0,50 zł masło 50 gr0,80 zł SUMA:19,60 zł W sumie w ciągu ostatnich 2 tygodni wydaliśmy 103,80 zł na 28 porcji obiadowych. 103,80 zł / 28 = 3,70 zł! Dla mnie samego było to spore zaskoczenie… przecież to kwota, którą z łatwością można wydać na jedno wyjście do restauracji, a tymczasem my przez 2 tygodnie jedliśmy smaczne obiady, które absolutnie nie były przygotowywane zgodnie z koncepcją “musi być jak najtaniej”. Powiem więcej: mimo tak niskich wydatków uważamy, że jemy wręcz nieprzyzwoicie dobrze i bogato! Być może to kwestia punktu widzenia, ale sam zobacz, że za tytułowe 5 złotych można przygotować wszystkie posiłki w ciągu dnia – i to równie zdrowo i pożywnie! No właśnie – skąd w tytule 5 zł, skoro skończyłem na 3,80 zł? Cóż… tytuł był pierwszy i byłem przekonany, że wyliczenia zamkną się w okolicach tytułowego piątaka. Zamiast zmieniać tytuł, mam inny pomysł: za dodatkowe 1,20 zł na osobę proponuję smaczny deser po każdym obiedzie – idealna będzie porcja świeżych owoców 🙂 Wiem, że jesteście wymagającymi czytelnikami, więc może od razu odpowiem na kilka kwestii, które zapewne pojawią się w komentarzach: – co z piciem? Jak to co – nie wiesz, nowa nazwa dla Don Perignon brzmi “woda”? Skoro litr pysznej, zimnej wody kosztuje 1 grosz, to nie widzę powodów, aby uwzględniać to w obliczeniach. Czasami mamy ochotę na coś innego, chociaż to tylko i wyłącznie nasz kaprys, który nie zdarza się zbyt często. – jecie jak wróbelki, prawdziwy facet potrzebuje kalorii!! Cóż mogę powiedzieć… nasze żołądki nie są rozciągnięte przez regularne spożywanie nadmiernych porcji jedzenia – to fakt. Ale chyba jeszcze większe znaczenie ma to, że wolimy zjeść 6 (a czasami i więcej) niewielkich posiłków w ciągu dnia, zamiast 3 dużych, po których jedyne, o czym się myśli, to słodka drzemka. – a co z gazem, prądem czy chociażby tłuszczem użytym do przyrządzania potraw? Jeśli chcesz być tak skrupulatny, dodaj kilkadziesiąt groszy do mojego wyniku, chociaż – jeśli dalej iść tym tokiem rozumowania, należałoby również wliczyć koszt płynu do naczyń czy amortyzację lodówki do przechowywania składników. – “niestety czas na przygotowanie obiadu jest dla mnie zbyt cenny, więc do podanego kosztu musiałbym doliczyć dobre kilkanaście złotych!” Po pierwsze, przygotowanie jednego dania raz na dwa dni nie jest aż tak absorbujące jak wyczarowanie codziennie innej, dwudaniowej uczty, która może szybko i skutecznie pozbawić radości z gotowania nawet największego entuzjastę. Po drugie, wspólne spożywanie domowych posiłków ma tak wiele pozafinansowych zalet, że nawet nie zaczynam o nic pisać, bo szybko bym nie skończył… co równie ważne, czas spędzony na oczekiwaniu na posiłek w restauracji jest często porównywalny z tym, jaki zajmuje samodzielne go sporządzenie. O warunkach higienicznych i nie tylko, w jakich przygotowywane są restauracyjne potrawy nie wspomnę – po doświadczeniach wyniesionych z mojej pierwszej prawdziwej pracy wiem swoje 🙂 Raz na jakiś czas na takie szaleństwo sobie również pozwalamy. Domowy fast food to jest to! Chyba nie muszę udowadniać, że coś takiego również nie kosztuje więcej, niż 5 zł za porcję? Na koniec odrobina matematyki 🙂 Podarujmy już te 1,20 zł różnicy pomiędzy powyższymi wyliczeniami a tytułowym piątakiem. Zakładając, że 2-osobowa rodzina (Mai na razie nie liczę – jedzenie kilkumiesięcznego dziecka to osobna historia, którą również chętnie opiszę w swoim czasie) może napełnić brzuchy obiadem za 5 zł / dzień / osobę, to ile wynoszą jej miesięczne oszczędności w porównaniu z tą samą rodziną jedzącą obiady w przerwie w pracy, w restauracji pracowniczej, gdzie można się najeść za 12 zł, lub gotującą modne posiłki kosztujące tyle samo, ale przyrządzane w domu? 2 x 5 zł x 30 dni = 300 zł 2 x 12 zł x 30 = 720 zł Różnica? Bagatela – 420 zł. MIESIĘCZNIE! I to przy założeniu, że nie chodzisz do normalnych restauracji, ale korzystasz z przystępnych cenowo lokali blisko Twojego miejsca pracy! Czy to przypadek, czy kwota ta z nawiązką wystarczy chociażby do aktywnej nauki inwestowania, którą od nowego roku prezentują Michał i Zbyszek? 400 zł wystarczy na inwestycje zarówno dla Ciebie, jak i dla Twojej drugiej połówki! Oczywiście możesz ją też wydać na jakikolwiek inny cel – a mając w kieszeni niemal zł oszczędności po pierwszym roku stosowania się do powyższych reguł, pole do popisu jest naprawdę spore. Jeśli natomiast uważasz, że przyjęte przeze mnie 720 zł miesięcznie na obiady dla 2-osobowej rodziny to zbyt dużo, wykonaj obliczenia na swoim przykładzie, a wynikiem podziel się w komentarzu! Pewien bloger słynący z transparentności 🙂 regularnie śledzi comiesięczne wydatki na żywność, a publikowane przez Niego dane mogą być dobrym punktem odniesienia dla tych, którym pieniądze dziwnym trafem przeciekają przez palce. Zachęcam również do lektury artykułu Krzyśka, który w ciekawy sposób napisał o tym, jak mądrze oszczędzać na jedzeniu. PS Niemal 4 lata po opublikowaniu powyższego wpisu,postanowiłem go odświeżyć i zaproponować zdrowsze, lżejsze i jeszcze tańsze propozycje na dania na ciepło. Zainteresowany? Zapraszam do lektury: klik. No więc mogę Wam poradzić z własnych doświadczeń. Otóż 3 miesiące temu skończył mi się zasiłek, biorę co miesiąc jedynie rodzinne czyli 42,50 (według naszego rządu pieniądze te powinny wystarczyć na miesięczne wyżywienie, ubranie dziecka,no i lekarstwa w razie choroby!!!), mąż jest pracownikiem fizycznym w dużym zakładzie, zarabia różnie, jeśli cały miesiąc ma noce tzn. pracuje tylko w nocy dostaje około 800-900 zł miesięcznie,jeśli w dzień niestety tylko 700zł. No więc mamy około 700-800 zł na życie, mieszkamy ze szwagrem więc płacimy dwie trzecie kwoty rachunków 300zł więc zostaje 400-500zł, spłacam dług u rodziców, który co miesiąc zaciągam przed wypłatą 50 zł, no i kupię parę ubranek w sklepie z odzieżą używaną dla Milenki-kolejne 30-50 zł, no i takim sposobem zostaje mi około 300zł czyli po 10 zł na dzień, muszę z tych cholernych!!! pieniędzy mieć chleb, coś do chleba, obiad dla 2 osób+ jedzonko dla Mili, kolację no i czasem proszek do prania, płyn do naczyń,paste do zębów…itd. Unikam wchodzenia do sklepów z ciuchami, bo przykro mi, że nie mogę sobie nic kupić,że mój mąż chodzi w starych ciuchach, że moja córka nie ma lepszych pieluch tylko z Lidera i to jeszcze wydzielone ile na dzień może zużyć. Przykro mi, że nie możemy iść razem do kina, kawiarni, na koncert, że nie mam ładnej bielizny a tak bym chciała zachwycić męża choć on i tak mnie kocha i bez tego. Nie możemy nigdzie wyjechać na weekend, wakacje. Naprawde uwierzcie, że nie pisze tego aby wzbudzić w Was wyrzuty sumienia, współczucie czy też jakieś kożyści materialnedla mnie. Wiem, żę są tacy jak my, którzy mają jeszcze mniej. Ważniejsze jest zdrowie, miłość w rodzinie, ale nie mówcie mi, że pieniądze nie sa tak ważne, są potrzebne aby dać szczęście, bo choć mam zdrową córeczkę,męża który mnie koch i ja go kocham aleprzez brak pieniędzy nie cieszą nas te rzeczy,każda rozmowa kończy się uświadomieniem, że nas na to czy tamto nie stać, robimy się rozgoryczeni to sytuacją. Musiałam się wygadać, jeśli ktoś doczytał do końca do dziękuję. Przykro mi, że było smutno. Nie widze wyjścia z naszej sytuacji materialnej na lepsze, mogłabym iść do pracy ale nie mam z kim zostawić Mili a na nianie mnie oczywiście nie stać- zaczęłam nienawidzieć tego słowa! Mimo wszystko pozdrawiam! Jusi i Milenka Odpowiedzi casinney odpowiedział(a) o 13:50 Do usług :v blocked odpowiedział(a) o 13:50 tomu5 odpowiedział(a) o 13:51 jak byś się zapytał(a) jak przeżyć za 50 gr to rozumiem blocked odpowiedział(a) o 13:59 Nawet najgorzej zarabiający może kliknąć w 5 sposobów na jest tam odcinek w sumie nie można zarobić jak na godzine średnio zarobi się np:w zakładzie karnym 11 zł na godzinę,chyba że mieszkasz na wsi lub na zadupiu to wtedy rozumiem (: Tak jak moi poprzednicy, polecam 5 sposobów na ,,jak przeżyć dzień za 5 złotych" Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub @dziabonq: pewnie, że się naciąłem i to myślę, że nie jeden raz. Nie wszystko jest dobrze opisane, jest burdel i brakuje cen. Ja mam jednak pewien zakres produktów, które kupuje i mniej więcej wiem czy dobrze na tym wychodzę czy nie. Mam też listę bo jak wchodzę do sklepu to nie wiem co kupić, a nie ma sensu brać co popadnie. Nie robię zakupów w jednym sklepie i jestem w stanie porównać co i gdzie jest taniej lub jest lepsze jakościowo. Jeżeli jest jakiś problem to da się to załatwić z obsługą w przeciwieństwie do np. żabki gdzie ostatnio sprzedawczyni patrzyła na mnie jakbym jej kota zabił bo nie biorę jakiejś małej pizzy (chodzi o pieczywo, nie o mrożonki) za 7 zł, na półce bezcennej bo cena do przekąski dotyczyła innego produktu, którego nie było. Szacunek do klientów jakby za karę tam pracowała. Każdy sklep ma to do siebie, że podstawowe produkty są tanie by przyciągnąć klienta, ale zarabia się na dodatkach jakie klient sobie życzy. Kwiaty, alkohole i tym podobne. Tesco też ma swoje debilizmy. Jakiś czas temu wchodzę do sklepu, zrobiłem zakupy, a tu jedna kasa czynna. Wszystkich kierują do kas samoobsługowych, jedna linia kas w porządku druga zamontowana odwrotnie, nie zauważyłem, baba co tego pilnuje do mnie z pretensjami. Co za ludzie, do tego rysunki bułek niepodobne. Trzeba do tego na spokojnie podejść, a zakupy nie będą straszne i olać gównosklepy Sześcioosobowa rodzina Widuchów ma na utrzymanie 370 zł miesięcznie. Wychodzi po 61,6 zł na osobę. - Brakuje nam na wszystko, także na jedzenie - mówi pani i Jan Widuchowie stracili pracę kilka lat temu. Ona w fabryce firanek, on w nadleśnictwie. Rok temu panu Janowi odebrano uprawnienia inwalidy III grupy i 500 zł renty. Ich jedynym dochodem jest teraz 370 zł zasiłku z opieki społecznej. Na utrzymaniu mają czwórkę dzieci w wieku od 15 do 22 lat. Wkrótce wróci do domu z wojska najstarszy syn. Dach przecieka- Próbujemy sobie jakoś radzić, ale jest bardzo ciężko - mówi pani Danuta - Dzięki temu, że uprawiamy kawałek pola i hodujemy drób, nie cierpimy głodu. Bywają jednak dni, że dzieci idą do szkoły bez Nie stać nas ani na remont przeciekającego dachu, ani na zapłacenie zamówionego drewna na opał. Z trudem starcza nam na opłacenie rachunku za prąd - dodaje pan lat próbuje znaleźć pracę. Bezskutecznie. - Mam chory kręgosłup, toteż nie mogę ciężko pracować - przyznaje - Gdy próbowałem znaleźć coś lżejszego, pytano mnie o wiek, wykształcenie i czy znam się na komputerach. Za każdym razem okazywało się, że dla 48 - latka, po podstawówce, pracy nie każdą pracęDaremnie szukała też zajęcia pani Danuta i najstarsza córka Widuchów, która skończyła "zawodówkę" handlową. - Będziemy wdzięczni za każdą pomoc - wyznaje pan Jan - najbardziej ucieszyłoby nas, gdyby ktoś zaproponował nam pracę. Ja, żona i najstarsza córka weźmiemy każdą. Możemy dojeżdżać do Baranowa Sandomierskiego, Nowej Dęby albo do nie możemyAnna Szarama - Kulas, kierownik Miejsko - Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Baranowie Sandomierskim przyznaje: - Znamy trudną sytuację rodziny Widuchów i staramy się im pomagać. Dostali o nas meble i środki czystości. Wiem, że 370 zł zasiłku to niewiele, ale więcej im przyznać nie możemy, nie pozwalają na to przepisy. Jeśli możesz pomóc rodzinie Widuchów, skontaktuj się z naszą tarnobrzeską redakcją - osobiście (ul. Moniuszki 3), telefonicznie ( fax 822-22-16) lub pocztą elektroniczną ([email protected])

jak przezyc za 5zl